Kontuzja Brucheisera poważniejsza

Upadek na treningu przed meczem z Piłą okazał się poważniejszy w skutkach dla Sebastiana Brucheisera. I choć "Brusiu" wystartował jeszcze w ostatnim meczu ligowym Lubawy Litexu Ostrów, teraz najprawdopodobniej czeka go operacja kontuzjowanego barku.

Przypomnijmy, że do groźnie wyglądającego karambolu doszło na jednym z treningów przed meczem Lubawy Litexu Ostrów ze Stokłosą Polonią Piła. Uczestniczyli w nim Emil Idziorek, Sebastian Brucheiser i Łukasz Sówka. Najgorzej skutki wypadku odczuli dwaj pierwsi. - Już na początku mówili, że ten uraz może być poważny i nie mam sobie z tego robić żartów. Tomasz Główka rozmasowywał mnie, dostawałem zastrzyki przeciwbólowe przed meczem z Piłą. Całe szczęście, że w tamtym meczu nie był zbyt dziurawy tor, bo narobiłbym sobie jeszcze większych szkód. W zasadzie nie powinienem wystąpić w meczu z Piłą. Teraz odczuwam tego skutki - tłumaczy Sebastian Brucheiser.

Ambitny żużlowiec nie chciał jednak odpuścić w tym ważnym meczu. - Chciałem jechać dla drużyny. Zastrzyki miały pomóc i pomogły. W trakcie jazdy nie czułem bólu. Kiedy jednak te wszystkie środki znieczulające puściły, odczuwam ból nawet leżąc w łóżku. Teraz czekają mnie kolejne badania, ale prawdopodobnie skończy się to operacją. Mam zerwane ścięgna, które łączą bark z obojczykiem. Lekarze mówią, że to trzeba jakoś „związać” i konieczny jest zabieg chirurgiczny. Teraz chodzę w specjalnej opasce, ale to się samo nie zrośnie - wyjaśnia żużlowiec Lubawy Litexu Ostrów.

Dla Sebastiana Brucheisera sezon 2011 już się zakończył. - Motory się zakurzą. Wstawiłem już je do garażu i teraz czekam, by zimą przygotować je do nowego sezonu. Chciałem jeszcze pojechać w Turnieju o Łańcuch Herbowy, jeśli zostałbym powołany, ale niestety, nie zdążę się wyleczyć - mówi zawodnik.

- Poznań nie robił nam przeszkód w awansie. Dali nam go prawie w prezencie - śmieje się Sebastian Brucheiser, który cieszy się z awansu do pierwszej ligi, a jednocześnie zastanawia nad przyszłością. Bardzo chciałbym zostać w Ostrowie i być zawodnikiem drugiej linii zespołu. Nie wiem, czy klub będzie mnie widział w pierwszej lidze, ale ja czuję się na siłach i chcę jeździć w rodzinnym mieście. Wiadomo, że pierwsza liga to wyższy poziom, ale jak będę wiedział, że w Ostrowie wiążą ze mną nadzieję, przygotuję się tak, by nie zawieść oczekiwań - zapewnia 24-latek.

Sebastian Brucheiser, który wrócił do żużla po przerwie, nawet jeśli nie otrzyma oferty startów w Ostrowie, nie chce kończyć ze speedway'em. - Jeśli moim sponsorzy mi pomogą i będę miał na czym jeździć, to chciałbym oczywiście dalej ścigać się na żużlu. Zobaczymy, jak to się potoczy - dodaje.

W sezonie 2011 Sebastian Brucheiser nie miał regularnych startów. Mimo tego, nie żałuje, że startował w Ostrowie. - Wiadomo, że na początku miałem problemy z byłym trenerem. Po zmianie szkoleniowca otrzymałem szansę i w tych dwóch ostatnich meczach zrobiłem punkty, które przyczyniły się do zwycięstw naszej drużyny - kończy Sebastian Brucheiser.

Komentarze (0)