Bolesny finał Indianerny

Indianerna w cuglach wygrała fazę zasadniczą Elitserien. Klub z 13-tysięcznej Kumli wygrał 13 meczów, jeden zremisował i dwa przegrał, zdobywając przy tym wszystkie (8) bonusy. Druga Piraterna Motala straciła aż 9 "oczek" do Indian.

W półfinale Elitserien Indianerna nie miała żadnych problemów. Już w pierwszym spotkaniu pokonała na wyjeździe Hammarby Sztokholm różnicą 14 punktów. W rewanżu, który był tylko formalnością, padł remis. Warto jednak dodać, że w ekipie gospodarzy zabrakło Ryana Sullivana, który pojechał na spotkanie do Rosji.

W finałowym dwumeczu więcej szans dawało się Indianernie, która w tym sezonie dysponowała bardzo równym i mocnym składem. W Grand Prix Challenge na podium stanęli sami jeźdźcy Indian - Antonio Lindbaeck, Bjarne Pedersen i Piotr Protasiewicz.

Teraz, po finałach, można powiedzieć, że szansa na złoto dla Indianerny prysła jak bańka mydlana w czwartym biegu meczu w Motali. Wtedy upadek zanotował Ryan Sullivan, który w tym sezonie miał drugą średnią w drużynie. Australijczyk doznał poważnych obrażeń. Do końca pierwszego finału zastępowali go rezerwowi Indian, a w rewanżu pojechał Grzegorz Zengota.

Indianerna na swoim torze dzielnie walczyła, ale nie zdołała odrobić 12 punktów, choć po 13. biegu było 44:34 dla gospodarzy. Podwójnie wygrany 14. wyścig dał jednak upragnione złoto Piraternie.

Teraz można już tylko spekulować, czy Sullivan pojechałby lepiej niż Grzegorz Zengota i jak wyglądałaby Indianerna w pierwszym meczu, gdyby nie pechowy wypadek z 4. gonitwy. Indianie mieli jeszcze więcej pecha w finałach. Dwie taśmy zanotował Bjarne Pedersen - szczególnie bolesna była ta z 11. biegu środowego spotkania, gdy Indianerna mogła odskoczyć na więcej niż 12 punktów, a tymczasem przegrała 1:5. W opinii szwedzkich mediów to był kluczowy moment finałowego dwumeczu. Do pecha srebrnych medalistów można też dopisać upadek Piotra Protasiewicza na drugim miejscu w 3. gonitwie środowej potyczki.

Faza play-off ma jednak do siebie to, że często dochodzi w niej do niespodzianek, a jedna kontuzja może przekreślić pracę wykonaną przez cały sezon. W lidze polskiej przekonała się przecież o tym niejedna drużyna.

Źródło artykułu: