- Przepraszam kibiców, którzy stali w długich kolejkach do kas i nie dostali biletu na to spotkanie. To złoto jest również dla was. Powstaje pytanie, co zrobić. Czy powiększyć jeszcze stadion, żeby uniknąć takich sytuacji na przyszłość? Dziękuję wszystkim: sponsorom, kibicom i każdemu, kto do tego sukcesu dołożył małą cegiełkę oraz dużą. Jestem bardzo szczęśliwy. Mam nadzieję, że każdy kawałek tego złota zabierze w sercu do domu i przez całą zimę i okres przygotowawczy będziemy się cieszyć i radować. A co później? Myślę, że jesteśmy tak wprawieni w bojach, że również uda nam się wejść do półfinału, a potem finału. Czwarty z rzędu medal, trzeci finał. Myślę, że o czymś to świadczy. Dziękuję wszystkim, bo to jest gra zespołowa. Nie zdobyłem tego złota tylko ja, zdobyliśmy je wszyscy. Od zawodników, trenera, poprzez kibiców, sponsorów i dziennikarzy. Dziękuję za doping i za to wielkie wydarzenie - powiedział po dekoracji Stelmet Falubazu Robert Dowhan.
Unia Leszno w finale mocno postawiła się faworyzowanym zielonogórzanom. - Po półfinale ze Stalą Gorzów niedzielny finał nie był już aż tak emocjonujący. Uwierzyłem Markowi Cieślakowi, który powiedział, że dojedziemy do wielkiego finału i staniemy na najwyższym podium. Marek wyśmienicie wykonał powierzone mu zadanie. Zawodnicy również. Na pewno było dużo stresu, bo każdy bieg był decydujący. Nie było łatwo, ale po dwunastym biegu już wiedzieliśmy, że nie oddamy tego złota - zakończył prezes.
Falubaz w niedzielę po raz szósty w historii został Drużynowym Mistrzem Polski