Brak Stanisława Burzy w składzie na trudny mecz ze Speedway Miskolc był niewątpliwie osłabieniem łódzkiej drużyny. Sam zawodnik nie krył rozczarowania - W ostatnich spotkaniach dobrze się spisywałem na łódzkim torze. Niestety zdarzają się takie sytuacje i zawodnicy niezależnie od siebie muszą czasem odczekać, wyleczyć kontuzję. Mimo tego, że nie jeździłem to byłem obecny, starałem się pomóc w miarę możliwości zawodnikom, którzy startowali. Użyczyłem swojego silnika "Mikołajowi" i jak widać - jechał dobrze, dobrze sobie na nim radził. Korzystający ze sprzętu kolegi Robert Mikołajczak w całym spotkaniu zdobył siedem punktów. Być może zgromadziłby ich więcej, ale w siódmym wyścigu po walce na łokcie z Adrianem Rymelem upadł na tor i został wykluczony przez sędziego. Ze zdaniem arbitra nie do końca zgodził się obserwujący całe zdarzenie Burza. - Szkoda tego biegu, kiedy sędzia go wykluczył. Właściwie upadł nie z własnej winy, bo wygrał start i został najechany przez Rymela na wejściu w wiraż. Stracił równowagę i żeby nie uderzyć w drugiego zawodnika upadł na tor. Myślę, że sędzia powinien był ten bieg powtórzyć w czteroosobowym składzie. Wówczas nie było by żadnych wątpliwości kto był lepszy. Mikołajczak akurat w tym biegu dorównywał Rymelowi, a Czech był najszybszy na tym torze.
Po spotkaniu "Stanley" pokusił się o ocenę występu kolegów z drużyny. Podobnie jak łódzcy kibice i działacze nie był zadowolony z postawy dwójki obcokrajowców. - Na pewno słabo pojechali Magnus i Katt. Myślałem, że stać ich na więcej. Magnusa się obawiałem już przed zawodami, bo widziałem, że na treningu południowym te motocykle słabo się spisywały. Nie były zbyt szybkie. Brakowało w nich mocy zarówno na starcie jak i potem w polu. Tego nie można powiedzieć o Kacie, bo on akurat jechał na treningu dobrze. Przede wszystkim miał dobre starty. Myślałem, że będzie go stać na 8 - 9 punktów.
Zapytany o obecny stan swojego zdrowia powiedział, że czuję się zdecydowanie lepiej. - Z dnia na dzień jest coraz lepiej. Najgorsze były pierwsze trzy, cztery dni kiedy miałem duże problemy z poruszaniem się. Już po pierwszych rehabilitacjach, ćwiczeniach i zabiegach jest zdecydowanie lepiej. Jestem dobrej myśli i będę chciał wrócić na tor jak najszybciej. Oczywiście z dobrze wyleczoną kontuzją, bo nie chciałbym wsiadać na motocykl i ryzykować, że coś się odnowi. Muszę popracować na siłowni, wzmocnić mięśnie i przede wszystkim poczuć się pewnie. Dopiero wtedy usiądę. Jednocześnie poinformował, że rehabilitacja, którą obecnie przechodzi jest tylko kolejną próbą zaleczenia urazu. - Myślę, że w sezonie raczej tego nie wyleczę. Po ostatnich dwóch podobnych kontuzjach miałem nadzieję, że uda mi się kogoś spotkać, kto by mi doradził w jaki sposób można uniknąć na przyszłość odnowień tej kontuzji. Pani Skrzydlewska wyraziła chęć pomocy i powiedziała, że po sezonie postara się mi pomóc aby tą kontuzję można było usunąć i aby w przyszłym sezonie w pełni sił jeździć na żużlu - zakończył krajowy lider Orła Łódź.