Palce drętwiały - komentarze po 59. Turnieju o Łańcuch Herbowy

Trzygodzinne zawody przy temperaturze niewiele przekraczającej zero stopni obserwowali kibice w sobotni wieczór na Stadionie Miejskim w Ostrowie Wielkopolskim. Takie warunki dawały się we znaki żużlowcom.

Grzegorz Walasek (Polonia Bydgoszcz): W moim pierwszym wyścigu na prowadzeniu zerwał się łańcuszek. Mówi się trudno. Jak w każdych zawodach nie było łatwych biegów. W wyścigu finałowym Antonio Lindbaeck był szybszy ode mnie.

Łukasz Sówka (Lubawa Litex Ostrów): Zostałem zaskoczony warunkami na ostrowskim torze. Było twardziej niż zazwyczaj. Nie mogłem się odpowiednio dopasować. Trochę we znaki dawało się zimno, bo cały czas drętwiały mi palce u rąk. Najważniejsze jednak, że cało wszyscy ukończyliśmy zawody.

Łukasz Jankowski (Orzeł Łódź): W biegu finałowym podniosło mnie zbyt mocno na starcie. Później nie szło już dogonić rywali. We wcześniejszych wyścigach wygrywałem starty i wiedziałem jaką ścieżką dalej jechać. Startowałem w tym turnieju na silnikach, z których korzystałem ostatnio na Wyspach Brytyjskich.

Roman Povazhny (Lokomotiv Daugavpils): Było trochę zimno, ale z biegu na bieg było coraz lepiej. Jeden motocykl miał problemy sprzętowe, a drugiego nie zdążyłem dopasować do ostrowskiego toru.

Komentarze (0)