- Ten rok oceniam na plus. Na pewno jest poprawa i mam lepsze wyniki oraz pewniej się czuję niż na początku sezonu, czy sezon wcześniej. Myślę, że jazda w Falubazie w sezonie 2011 dała mi dużo i chciałbym jeszcze więcej - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Adam Strzelec.
Sezon 2011 był dla młodzieżowca bardzo wymagający. - Sprzęt już się rozwalił chyba każdy jeden (śmiech). Nic już nie zostało, ale mimo wszystko myślę, że nie wykorzystałem tego sezonu do końca. Było kilka imprez, w których nie wypadłem tak, jakbym chciał na przykład z tego powodu, że nie najlepiej czułem się akurat na danym torze. Chociażby w finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski był bardzo przyczepny tor. Nie radziłem sobie na początku, później troszkę odpuściłem, żeby nie zrobić sobie nic poważnego. Miałem problemy z jazdą, brakuje mi jeszcze doświadczenia - podkreślił "Joker".
Całkiem udany sezon wychowanek zielonogórskiego klubu zakończył wyjątkowo przeciętnym występem w Zachodniej Lidze Młodzieżowej. - Ostatnio w Zielonej Górze jechało mi się bardzo źle. Była jednak taka sytuacja, że w Gnieźnie rozwaliły mi się silniki. Pozacierałem je. Później motocykl pożyczył mi Kamil Adamczewski z Leszna. W tamtych zawodach jechałem na jego motorze. W Zielonej Górze nie miałem za bardzo na czym pojechać. Pożyczyłem od kolegi jakiś tam treningowy sprzęt, ale nie był on najlepszy. Mimo wszystko dziękuję bardzo, bo gdyby mi go nie pożyczył, nie miałbym na czym jechać. Wielki szacunek dla niego za to, że się zgodził. Cieszę się, że cało i zdrowo skończyłem ten sezon. Ostatnie zawody w związku z tym o czym mówiłem, odjechałem tak, żeby nic sobie nie zrobić i przy okazji dobrze się bawić - zakończył Strzelec.
Sprzęt Adama Strzelca nie wytrzymał wreszcie trudów sezonu