Problemy Polonii Piła?

- Pilski klub zalega mi około czterdzieści procent wynagrodzenia - to słowa Pawła Staszka, pod którymi podpisuje się również część innych zawodników Polonii. Jak w rzeczywistości wygląda stan finansów przyszłorocznego beniaminka I ligi?

- Są zaległości i szczerze mówiąc z jedenastu meczów tylko sześć pierwszych jest uregulowane. Można powiedzieć, że czterdzieści procent całego sezonu nie zostało zapłacone - powiedział w wypowiedzi dla portalu SportoweFakty.pl jeden z liderów Polonii Piła - Paweł Staszek.

Zawodnik miał problemy ze skontaktowaniem się z prezesem klubu i dość pesymistycznie wypowiada się o przyszłości pilskiego żużla. - Jestem w kontakcie z klubem poprzez rozmowy z trenerem. Problem to skontaktowanie się z prezesem, bo gdzieś przepadł, nie odbiera telefonów. Nie wiadomo, czy będzie klub, nie wiadomo jaka jest obecnie sytuacja, także przyszłość to jedna wielka niewiadoma. Klub ma jeszcze czas, bo do końca listopada jest rozliczenie, ale myślę, że takie rzeczy załatwia się szybciej. Mam nadzieję, że to taki chwilowy dołek.

Tuż po naszej rozmowie Pawłowi Staszkowi udało się skontaktować z prezesem Cezarym Łysanowiczem, jednak według zawodnika żadne konkrety nie zostały ustalone.

W podobnym tonie wypowiada się Cyprian Szymko. Jemu również całe wynagrodzenie nie zostało wypłacone, a powodów takiej sytuacji nie szuka w zbyt małym budżecie, ale niegospodarności. - Sprawa w zasadzie się nie zmieniła i zaległości nie są uregulowane. Nie wiem ile procentowo zostało wypłacone, a na ile czekam. Z pewnością to nie taka kwota jak w przypadku Pawła Staszka, bo punktował zdecydowanie lepiej, ale te pieniądze pozwolą mi chociażby przeżyć zimę. Ja osobiście mogę powiedzieć, że przyczynę takiej sytuacji upatruję w niegospodarności prezesa. Na szczęście nie w moim obowiązku jest udowadnianie tego. Liczę, że zaległości zostaną wkrótce uregulowane.

Także Mariusz Franków przyznał, że nie otrzymał wszystkich należnych mu pieniędzy. Powiedział krótko, że nawet nie próbował kontaktować się z władzami klubu, bo skoro zaległości zaczęły się w trakcie sezonu, to nie bardzo widzi możliwość ich szybkiego spłacenia teraz. Z komentarzem w całej sprawie wstrzymał się Piotr Rembas.

O wypowiedź poprosiliśmy także prezesa Cezarego Łysanowicza, który zdecydował się całej sytuacji jeszcze nie komentować. Nastroje starał się łagodzić trener Piotr Szymko. - Nie znam dokładnie kwot zaległości, które zawodnicy powinni otrzymać, ale wiem o nich, bo kilka razy dziennie do mnie dzwonią i mówią, że mają problem z połączeniem się z prezesem. Prezes ma własną firmę, pewnie inne ważne sprawy w tej chwili na głowie, ale jak tylko wszystko się wyjaśni, to poinformuje o tym zawodników. Myślę, że w skali klubu nie są to jakieś wielkie kwoty i uważam, że prezes wraz ze współpracownikami jest w stanie je chłopakom w miarę szybko zabezpieczyć.

Okazuje się szkoleniowiec także czeka na swoje pieniądze, aczkolwiek uważa, że w pierwszej kolejności powinni zostać spłaceni zawodnicy. - Owszem jakieś "drobiazgi" są, ale nie chcę o tym teraz rozmawiać. Nawet nie liczyłem tego wszystkiego. Dla mnie zawsze najważniejsze było, aby klub mógł przeżyć i zawodnicy otrzymali swoje wynagrodzenia. Współprowadziłem ten klub przez jakiś czas, czuję się za niego odpowiedzialny i być może też dlatego dalej w nim jestem. Część kibiców wysyła mnie na urlop, ale jest też część wspaniałych kibiców, dla których warto się starać i robić wszystko dla dobra klubu.

Komentarze (0)