Postanowienia regulaminu finansowego na sezon 2011 były jasne, mimo że niewiele klubów je przestrzegało. Powód? Większość klubów podpisała kontrakty przed wejściem w życie przepisów ograniczających wydatki. Problem powraca przed sezonem 2012, kiedy regulamin finansowy - przynajmniej teoretycznie - powinien być przestrzegany. W II lidze zadecydowano, że stawki będą takie same jak na sezon 2011, czyli za podpis zawodnik będzie mógł otrzymać maksymalnie 10 tysięcy złotych i maksymalnie 400 zł za każdy zdobyty punkt biegowy i bonusowy. Z kolei prezesi I ligi postanowili sobie skomplikować sytuację. Wcześniej sytuacja była prosta. Zawodnik w zależności od średniej biegowej mógł liczyć na następujące kwoty za podpis pod kontraktem:
1) średnia biegopunktowa od 0 do 1,000 - do 25.000 zł,
2) średnia biegopunktowa od 1,001 do 1,500 - do 40.000 zł,
3) średnia biegopunktowa od 1,501 do 2,000 - do 60.000 zł,
4) średnia biegopunktowa od 2,001 do 3,000 - do 75.000 zł
Dodatkowo za każdy zdobyty punkt mógł liczyć na maksymalnie 800 zł.
Te zapisy postanowiono jednak zmienić i ustalono, że będę obowiązywały dwa limity - 500 tysięcy złotych na podpisy pod kontraktami i milion za tak zwaną "punktówkę". O ile pierwszy limit jest jak najbardziej do zrealizowania, bo prezesi podpisując kontrakty będą dzielili "tort" według przydatności poszczególnych zawodników do drużyny, o tyle drugi limit w moim odczuciu jest niepoliczalny. Dlaczego? Nie można bowiem przewidzieć, jaką liczbę punktów w sezonie zdobędą zawodnicy. Oczywiście prezesi mogą założyć, że zawodnicy będą zdobywać mniej więcej tyle samo punktów, co w poprzednim sezonie. Problem powstanie wtedy, kiedy wyniki poszczególnych zawodników będą lepsze od zakładanych. Oto szczegółowa teoretyczna kalkulacja:
1. Prezes klubu x zakłada, że liderzy drużyny (3 zawodników - prowadzących parę) z puli miliona złotych powinni zarobić 700 tysięcy złotych.
2. 250 tysięcy przypadnie na zawodników z numerami 2 i 4 oraz 10 i 12.
3. 50 tysięcy na juniorów.
Na potrzeby kalkulacji przyjmujemy następujące założenia (pod uwagę wzięto zespół GTŻ Grudziądz, który w minionym sezonie zajął 4 miejsce):
1. Zespół w sezonie ma do odjechania 20 spotkań (14 runda zasadnicza i 6 play-off)
2. Każdy z liderów zdobywa średnio 9,82 punktów w meczu (Suma średnich meczowych Buczkowskiego, Chrzanowskiego i Watta podzielona przez 3)
3. Każdy z uzupełniających parę zdobywa średnio 6,64 punktów (Suma średnich Ruuda i Hougaarda podzielona przez dwa)
4. Każdy junior zdobywa średnio 2,90 punktów na mecz (średnie Lampkowskiego i Kudriaszowa podzielone przez dwa)
Prowadzący parę podzielą pomiędzy siebie kwotę 700 tysięcy złotych, co daje 233 tysiące na jednego zawodnika. Dzieląc to przez punkty daje 1190 zł za jeden punkt (233 tysiące podzielone przez 196 punktów). Stawka uzupełniającego parę wyniesie 947 zł (125 tysięcy podzielone przez 132 punkty w sezonie), a stawka dla juniora 431 zł (25 tysięcy przypadające na jednego juniora podzielone przez 58 punktów). W tych obliczeniach wystarczy jednak, że odchylenie danego zawodnika w stosunku do poprzedniego sezonu wyniesie 10 procent na plus i już klub może mieć problemy ze zmieszczeniem się w limicie. Oczywiście można "zaoszczędzić" na zawodnikach drugiej linii lub juniorach. Powstaje tylko pytanie, czy się na to zgodzą. Według powyższej kalkulacji zespół zdobywa średnio w meczu 46,34 punktów w meczu (średnia 3 prowadzących parę plus dwóch uzupełniających parę i dwóch juniorów). Aby cała kalkulacja nie miała sensu, wystarczy, że średnia wzrośnie do około 51 punktów w meczu. GTŻ może w przyszłym sezonie być bowiem jednym z kandydatów do awansu, a przypomnijmy, że Polonia Bydgoszcz, która wywalczyła bezpośredni awans do Speedway Ekstraligi zdobywała w meczu średni ponad 55 punktów. Jeżeli przyjmiemy również, że tą nadwyżką punktów podzielą się prowadzący parę i uzupełniający parę, to może się okazać, że od 17 meczu w sezonie prezesi będą siedzieli z kalkulatorami w ręku i będą liczyli, co zrobić, żeby nie przekroczyć limitu finansowego! Duża liczba zdobywanych punktów może doprowadzić do tego, że milion złotych będzie już rozdzielony po 17 lub 18 meczach. Co wówczas? Ostatnie dwa spotkania zawodnicy pojadą za darmo? Nie sądzę.
Limit finansowy na "punktówkę" miałby sens tylko w jednym przypadku. Gdyby kwotę miliona złotych podzielić przez liczbę spotkań (50 tysięcy złotych na mecz), a zarobki zawodników uzależnić od tego, ile punktów zdobyli w danym meczu. Tylko czy jakikolwiek zawodnik zgodzi się również na to rozwiązanie?