Kiedy ujawniliśmy pisma, w których Tauron Azoty Tarnów domagały się od Sebastiana Ułamka i Krzysztofa Kasprzaka po 3,7 miliona odszkodowania, w Tarnowie zawrzało. Wszystko dlatego, że już wcześniej pojawiły się informacje o uzgodnieniu kontraktów z Gregiem Hancockiem, Januszem Kołodziejem i Maciejem Janowskim. Zespół ma poprowadzić trener kadry narodowej Marek Cieślak. Ujawnienie pism było również dowodem na to, że Tauron Azoty nie spłaciły jeszcze zobowiązań za 2011 rok i mogą mieć problemy z uzyskaniem licencji na starty w sezonie 2012. Nieoficjalnie mówiło się, że pieniądze zostaną wyłożone przez firmy wspierające tarnowski żużel. Największe pieniądze miała przekazać firma Azoty S.A. Konsternacja pojawiła się w momencie, kiedy rzeczniczka prasowa grupy Azoty w odpowiedzi na pytania naszego serwisu wyjaśniła, że Azoty odcinają się od działań klubu. To stanowisko zostało potwierdzone na konferencji prasowej, na której poinformowano, że czteroletni kontrakt z klubem podpisał trener Cieślak. Nieoficjalnie mówiło się jednak, że Azoty pokryją zadłużenie klubu, jednak nie chciały, aby ta informacja ujrzała światło dzienne.
Tauron Azoty Tarnów we wtorek przesłały drogą mailową potwierdzenie wpłaty na konto Sebastiana Ułamka. Kwota nie obejmowała jednak wszystkich zobowiązań klubu względem zawodnika. - O godzinie 15.00 otrzymaliśmy drogą mailową potwierdzenie wpłaty na konto Sebastiana. Brakowało jednak kwoty 184 i pół tysiąca złotych. Na marginesie dodam, że te pieniądze wpłynęły na konto Sebastiana w środę. Nadal brakuje jednak kwoty prawie 200 tysięcy złotych - wyjaśnił Robert Jabłoński.
Przyjaciel Ułamka dodał, że kolejne pisma w tej sprawie zostały wysłane do Komisji Licencyjnej i audytora, który sprawdzał finanse tarnowskiego klubu. - Mecenas wysłał wezwanie do zapłaty na kwotę 184,5 tysiąca złotych. Jest to kwota obejmująca niecałe trzy ostatnie mecze. W piątek poinformujemy Komisję Licencyjną i pana audytora, który badał finanse tarnowskiego klubu, o pozostałym zadłużeniu względem Sebastiana.
SportoweFakty.pl ustaliły również, że na konto Krzysztofa Kasprzaka nie wpłynęła nawet część z kwoty 690 tysięcy złotych, którą klub zalegał zawodnikowi. - Nie chce mi się komentować już tej sprawy. Wszystko co mieliśmy do powiedzenia, zostało powiedziane. Jesteśmy załamani. Poinformowaliśmy o całej sprawie Komisję Licencyjną. W tej chwili pozostaje nam już tylko liczyć na odpowiednie działanie prawników - powiedział dla SportoweFakty.pl Zenon Kasprzak.
Brak spłaty zadłużenia względem zawodników może mieć kluczowe znaczenie dla komisji licencyjnej. Przypomnijmy, że podobne problemy ma również Włókniarz Częstochowa, o którego problemach pisaliśmy TUTAJ.