Kontrakt za jedno euro - rozmowa z Grigorijem Łagutą, zawodnikiem Włókniarza Częstochowa

Miał jeździć dla Stelmet Falubazu Zielona Góra, później dla PGE Marmy Rzeszów. Ostatecznie, ku ogromnemu zaskoczeniu, został w Częstochowie, gdzie w oparciu o jego personę będzie budowany skład. - Zostałem w Częstochowie za jedno euro - mówi Grisza.

Mateusz Makuch: Grisza, 300 tysięcy euro za podpis, 1500 za punkt, 1000 za przyjazd.

Grigorij Łaguta: (śmiech) Aż tyle? Ja podpisałem kontrakt za jedno euro.

Jak doskonale wiesz, takie kwoty padały na temat twoich żądań. Co ty na to?

- A co ja mogę powiedzieć? Nie chcę komentować tych medialnych doniesień. Jak wspomniałem, ja związałem się z Włókniarzem za jedno euro (śmiech).

Twoje negocjacje trwały jednak bardzo długo.

- Zgadza się. Po prostu czekałem na to, jak ułożą się wydarzenia w Częstochowie. Wiedziałem przecież, że klub ma problemy finansowe i nie jest pewny licencji. Zresztą cały czas tę niepewność mamy. Ważne, że K.J.G. Company zdecydowało się wesprzeć klub, bo uważam, że z ich pomocą może być tylko lepiej.

Rozumiem, że ciebie otoczą szczególną opieką?

- Tak.

A co powiesz na temat doniesień medialnych, że przyjedziesz do Częstochowy się pożegnać…

- Tak, a potem pojadę do Rzeszowa podpisać kontrakt. Słyszałem to.

Ponoć w poniedziałek miałeś dać odpowiedź w Rzeszowie.

- No tak, ale wybrałem przecież Częstochowę.

Falubaz i PGE Marma to finansowi potentaci i trudno uwierzyć w to, że nie mogli spełnić twoich oczekiwań, tym bardziej, że udało się to Włókniarzowi.

- Po prostu zostałem w Częstochowie. Za jedno euro (śmiech).

Dużo mówiło się o tobie w kontekście startów w Grand Prix. Chciałbyś tam jeździć?

- Oczywiście, bo ten cykl wyłania najlepszego żużlowca na świecie. Teraz jednak w Polsce zmienił się regulamin i jazda w Grand Prix niektórym jest zwyczajnie nie na rękę. Wielu chłopaków teraz szuka dla siebie miejsca w jakimś klubie.

Po raz pierwszy w polskiej lidze nie będziesz jeździł razem z bratem.

- No brat poszedł do Bydgoszczy. Co ja mogę na ten temat powiedzieć?

Nie rozmawialiście na ten temat?

- Nie. On ma przecież swój rozum. Jeździmy na własny rachunek. W Szwecji będziemy jeździć razem, w Polsce nie. Przerabialiśmy już takie rozwiązanie w tym sezonie w Rosji. Ja jeździłem w drużynie z Władywostoku, a Artiom z Togliatti.

Prezes Marian Maślanka zrezygnuje w ciągu miesiąca ze swojej funkcji. Jak ty to odbierasz?

- Cóż, czasami tak bywa. Prezes Maślanka to bardzo fajny człowiek, ale najwidoczniej tak musiało być. Moim zadaniem jest trzymać gaz i przywozić mnóstwo punktów dla Włókniarza.

Wielu zawodników podkreśla, że dla nich bardzo ważne jest to, że prezesem klubu jest Marian Maślanka. Sam zresztą o tym mówiłeś swego czasu.

- Z prezesem Maślanką mam dobry kontakt. Poza tym bardzo go szanuję, bo dużo czasu zajmuje się żużlem i ma na ten temat spore pojęcie. Był i jest z klubem nawet w bardzo trudnych momentach.

A wiesz kto ma dołączyć do Włókniarza?

- Wiem, że jest paru chłopaków branych pod uwagę do jazdy w Częstochowie. Wydaje mi się, że już niebawem podpiszą oni kontrakty i wszystko będzie jasne. Jeżeli dostaniemy licencję to od razu będzie nam łatwiej rozmawiać z zawodnikami.

Grigorij Łaguta na wtorkowej konferencji prasowej

Komentarze (0)