Piotr Szymko: W takim wypadku moja rola jest zbyteczna

Trener Speedway Polonii Piła - Piotr Szymko złożył na Walnym Zebraniu w piątek rezygnację z pełnienia swojej funkcji. Taką decyzję tłumaczy brakiem podstawowych informacji dotyczących funkcjonowania klubu.

Piątkowe Nadzwyczajne Walne Zebranie członków KS Speedway Polonia Piła miało zakończyć się zmianą zarządu i prezesa. Sprawy przybrały zupełnie inny obrót. Zmian we władzach nie dokonano, a rezygnację z funkcji szkoleniowca złożył Piotr Szymko. - Nie uzyskałem informacji na temat przyszłorocznego budżetu, jakie są możliwości i założenia tworzenia drużyny. W związku z tym nie widzę sensu pracy, bo zawodników, których miałem domówionych na starty w przyszłym roku przekazałem do rozmów zarządowi, który oprócz długów nie ma chyba nawet koncepcji jak to wszystko poukładać. Moja rola w takim wypadku jest zbyteczna. Szkoda mi wszystkich chłopaków, których muszę zostawić, szczególnie wychowanków, jednak nie wykluczam, że pomogę im w przyszłym sezonie w jakiejś innej formie - tłumaczy przyczynę swojej decyzji Szymko.

Większość ludzi związanych z pilskim środowiskiem żużlowym doskonale zdaje sobie sprawę, że zadania Piotra Szymko znacznie wykraczały poza rolę trenera. Szymko był w ostatnich miesiącach jedyną osobą, z którą chciał rozmawiać Henryk Stokłosa, ale także szkoleniowiec na własną rękę poszukiwał sponsorów. - Wszystkie ruchy, którymi starałem się coś zrobić i ożywić działania nie zdały egzaminu. Myślę, że w pewnym sensie wypaliłem się w pracy na rzecz załatwiania środków, szukania sponsorów. Moje możliwości nie są aż tak duże i nie jestem na tyle dobry, aby samemu wszystko załatwić. W pojedynkę się tego nie zrobi i myślę, że tego zarządu też nie stać na to, żeby zrobić porządny krok do przodu. Trzeba ich solidnie rozliczyć i szukać wsparcia u Senatora, bo ono jest. Składa deklaracje, że chce utrzymać żużel, że chce nadal dawać pieniądze, ale musi wiedzieć gdzie one trafiają i mieć to rozliczone. Jak będzie dalej trudno mi powiedzieć.

Złożenie rezygnacji nie jest jednoznaczne z opuszczeniem klubu. Dymisję musi jeszcze przyjąć zarząd klubu, jednak jak do tej pory z trenerem nikt w tej sprawie się nie kontaktował. - Na obecną chwilę nie widzę szansy na pozostanie. Nawet nikt ze mną o tym nie rozmawiał. Podpowiedziałem co mogłem, jak według mnie trzeba to załatwić i z tego wiem już w sobotę od rana zarząd spotkał się z księgową w klubie i robią analizę sezonu. To chyba nie było wcale robione, a długi tylko pobieżnie policzone. Zarząd nie był przygotowany do piątkowego spotkania, a była jedynie sucha informacja, w której ja nie mogłem się połapać. Wszyscy obecni na sali liczyli dług i niektórym wychodziło dwieście, trzysta tysięcy, a inni krzyczeli, że już jest pięćset tysięcy. Ja nie chciałem się już w to zagłębiać i teraz ruch leży po stronie zarządu. Deklaracja Senatora jest jedna - chce pomagać, ale musi być rozliczenie tego sezonu. Być może część tych długów jest wytłumaczalna i przy walce o awans koszty musiały być poniesione, ale takie informacje powinny trafiać do głównego sponsora w trakcie sezonu.

Piotr Szymko swoimi działania przekonał do siebie nie tylko Henryka Stokłosę, ale przede wszystkim kibiców. Fani podczas Turnieju Gwiazdkowego w piłce halowej skandowali nazwisko szkoleniowca i wręcz żądali jego pozostania. - Nie jest do końca tak, że zostawiam wszystkich na lodzie. Dzisiaj część kibiców deklaruje, że chce pomóc, iść w miasto i szukać sponsorów na własną rękę. Porozmawiam jeszcze z kibicami jak można to zrobić, poradzę się też prawnika od Senatora Stokłosy jak taką akcję przeprowadzić, żeby nie powstał chaos i bałagan. Ja oczywiście chciałbym, aby żużel w Pile istniał, bo poświęciłem temu sporą część swojego życia, narażając na przykre sytuacje rodzinę. Podobnie jest teraz, gdy zbliżają się święta, a ja jestem bez środków. Chcę odpocząć kilka dni w domu, w rodzinnym gronie spędzić święta. Od czasu do czasu będę tu zaglądał i jeżeli ktoś się jasno określi co mam robić i w jaki sposób to dźwignąć, to z pewnością się włączę.

Komentarze (0)