Orzeł Łódź bez przygód na Ukrainie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Orzeł Łódź nie miał problemów z przekroczeniem ukraińskiej granicy. Mimo to łodzianie tego wyjazdu nie zaliczą do udanych.

- Nie mieliśmy problemów z przekroczeniem granicy. Staliśmy co prawda w kolejce około dwóch godzin, ale wynikało to z normalnej procedury przekroczenia granicy, a nie szczególnie skrupulatnego zachowania ukraińskich celników - powiedział dla SportoweFakty.pl dyrektor Orła Łódź - Ireneusz Podyma.

Łodzianie ponieśli kolejną porażkę, która zmniejsza ich szanse na awans do I ligi. - Niestety taki jest sport. O wszystkim zadecydował niezbyt udany początek sezonu, kiedy parę spotkań przegraliśmy pechowo różnicą dwóch punktów. To jest oczywiście sport i wszystko jest możliwe, ale fakt jest taki, że nasze szanse maleją - dodał Podyma.

Dyrektor Orła podkreślił również, że istnieje niebezpieczeństwo, że Orzeł nie pojedzie na spotkanie ze Startem Gniezno. - Składaliśmy do Głównej Komisji Sportu Żużlowego pismo o przełożenie tego spotkania. Mamy kontuzjowanych zawodników. Denis Sajfutdinov (łękotka), Robert Mikołajczak (biodro), Stanisław Burza (kręgosłup). Dodatkowo pecha miał nasz nowy nabytek Emil Kramer. Start proponował 10 sierpnia, jednak w momencie gdy musieliśmy podejmować decyzję, nie wiedzieliśmy, jaka będzie nasza sytuacja kadrowa. Wyznaczony przez GKSŻ termin nie odpowiada nam jednak całkowicie i dlatego prosimy o ustalenie terminu proponowanego przez gnieźnian. Czy istnieje niebezpieczeństwo, że nie pojedziemy do Gniezna? Tak, jeżeli nasza sytuacja nie ulegnie zmianie. Liczymy jednak na przychylność GKSŻ w tym zakresie i pozytywne rozpatrzenie naszego pisma - zakończył dyrektor Orła Łódź.

Źródło artykułu: