Już początek meczu rozpoczął się dla Adama Skórnickiego pechowo, bowiem w 4. biegu zaliczył klasyczną świecę na starcie. - Wykręciła się regulacja, nie miałem kontroli nad sprzęgłem i motocykl się tak zachował, jak się zachował - wyjaśnił żużlowiec. - Po meczu mieliśmy z tego ubaw, bo to nieczęsta sytuacja. W trakcie spotkania jednak nie było nikomu do śmiechu, bo w tym motocyklu pogięła się rama i nie mogłem już z niego skorzystać - dodał.
To nie koniec problemów sprzętowych. W swoim trzecim biegu, a 7. gonitwie meczu Skórnicki musiał skorzystać ze sprzętu Piotra Dziatkowiaka. - W drugim motocyklu tuż przed biegiem stało się coś z zapłonem i w ostatniej chwili swój podstawił mi Piotrek. Na metę w tym wyścigu wjechałem równocześnie z Andriejem Korolewem, ale sędzia przyznał mi jeden punkt - powiedział lider PSŻ-u.
Skórnicki uspokaja jednak, że na kolejne spotkanie z Intarem Lazur w Ostrowie jego sprzęt będzie naprawiony. - Muszę tylko naprawić pokrzywioną ramę - przyznał. Skóra wie jednak, że w niedzielnym spotkaniu o punkty nie będzie łatwo. - Pojedziemy powalczyć i pościgać się, ale na pewno nie będzie łatwo. Ostrowianie "złomotali" nas w Poznaniu, w rewanżu będziemy chcieli się chociaż trochę zrehabilitować - dodał. W meczu 2. kolejki I ligi Intar Lazur wygrał w Poznaniu 25:66, Adam Skórnicki w tym meczu nie wystąpił, ponieważ leczył kontuzję ręki, której nabawił się na Wyspach Brytyjskich.