Na Ukrainie jest dużo wpływowych ludzi - rozmowa ze Zbigniewem Czerwińskim, żużlowcem Speedway Równe

Zbigniew Czerwiński udanie prezentuje się w swoim nowym klubie. Przypomnijmy, że kilka tygodni temu żużlowiec ten zasilił barwy Speedway Równe. Jak "Sałatka" czuje się w zagranicznym zespole? O tym w rozmowie z rybniczaninem.

Dawid Bilski: Od kilku spotkań reprezentujesz zespół Speedway Równe. Z perspektywy czasu jak oceniasz przejście do ukraińskiego klubu?

Zbigniew Czerwińki: Jak najbardziej jestem zadowolony. Jeżdżę w każdych zawodach, jestem przydatnym i mocnym zawodnikiem drużyny. Na pewno jest to lepsze rozwiązanie niż miałbym siedzieć w domu i nic nie robić.

Jak się czujesz w zespole Ukrainy? Startujesz tam z dobrymi znajomymi z Polski.

- Czuję się bardzo dobrze. Jest Mariusz Franków, czy Rafał Szombierski. Także Matej Kus to sympatyczny chłopak z Czech. Atmosfera jest bardzo dobra pomiędzy nami zawodnikami. Do ukraińskich działaczy tez niemożna mieć zastrzeżeń.

Jakie przed Tobą i kolegami zostały postawione cele w lidze polskiej?

- Cele są takie, żeby do końca sezonu wszyscy zawodnicy jechali równo. Myślę, że wtedy jak najbardziej realny może okazać się nasz awans do pierwszej ligi.

Jak wygląda zainteresowanie żużlem w Równem?

- Jeżeli chodzi o kibiców to jestem pod wielkim wrażeniem. Jednak już wcześniej widziałem w Rosji czy na Ukrainie, że stadiony są wypełnione po brzegi. Naprawdę jest to dla miasta i jego mieszkańców wielka rozrywka. Nieważne z kim przychodzi nam walczyć, zawsze są pełne trybuny.

Udało Ci się może znaleźć sponsorów na Ukrainie, czy opierasz się głównie na tych z Polski?

- Jeśli chodzi o sponsorów na Ukrainie to jest to trudny temat. Jest bardzo dużo wpływowych ludzi, ale do tej pory nie miałem szczęścia do znalezienia takowej pomocy. Mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni.

Polskie kluby, zawodnicy mają duże problemy wybierając się na pojedynki do Równego na granicy. Jak to wygląda w Twoim przypadku?

- Każde przejście graniczne wiąże się z jakimiś problemami i nie jest lekko. Trzeba odstać swoje w kolejce, ale też nie ma co krzyczeć i robić niepotrzebnego szumu, że ktoś ma gorzej a ktoś lepiej. Swoje trzeba odstać. Ja jako zawodnik ukraińskiej drużyny raz dostałem odmowę wjazdu i nie przekroczyłem granicy. Musiałem przejechać ponad 100 kilometrów na inne przejście graniczne. Celnicy żądają papierów na motocykle i dowody rejestracyjne. Wiadomo przecież, że w sporcie żużlowym takiego papieru niema.

Jak często podróżujesz na Ukrainę i przygotowujesz się na miejscu do zawodów?

- Staram się jakoś to sobie zorganizować, żeby jadąc na zawody dzień wcześniej spasować się z torem i odjechać treningowe kółka. Odjeżdżam zawody i wracam do domu.

Polska liga zmierza w dobrym kierunku? To chyba źle, że polscy żużlowcy muszą startować po za swoim krajem.

- Trudno się wypowiadać na ten temat. Nie zmierza to na pewno w dobrym kierunku. Są zawodnicy, którzy nie prezentują wyższego poziomu od nas Polaków, którzy nie potrafią znaleźć zatrudnienia w polskich klubach. Jeżdżą za nieporównywalnie większe pieniądze, za to my musimy szukać chleba po świecie. Na szczęście nie jest to już mój problem, cieszę się, że znalazłem sobie zespół i mam okazję do jazdy.

W przyszłym sezonie z pewnością chciałbyś jednak reprezentować polski zespół?

- Jeszcze nie wybiegam przyszłością w kolejny sezon. Chcę odjechać najpierw ten sezon cało i zdrowo na wysokim poziomie. Wtedy myślę, że łatwiej będzie mi rozmawiać z działaczami i pojawią się propozycje z polskich klubów.

Czego ci można życzyć na koniec rozmowy?

- Równego poziomu, który prezentuję na chwilę obecną.

Komentarze (0)