- Liczyłem, że w tym składzie będziemy w stanie powalczyć i zdobyć powyżej 40 punktów. Wierzyłem nawet w zwycięstwo, bo przecież tych zawodników na to stać. Niestety, realia były takie, że posiadaliśmy tylko trzech równo punktujących zawodników, którzy zdobyli razem 30 punktów. Reszta uzbierała zaledwie 6 "oczek". Teraz możemy sobie tylko gdybać, jak wyglądałoby to spotkanie, gdybyśmy startowali z Danielem Nermarkiem i Lukasem Drymlem. Jestem pewny, że wynik byłby inny. Wszyscy zdają chyba sobie sprawę, że to dwójka naszych czołowych zawodników. Na pewno będziemy dalej walczyć i myślę, że skutek tej walki będzie bardzo dobry. Trzeba jednak sobie uczciwie powiedzieć, że pierwsze miejsce bardzo się oddaliło - podsumował niedzielny pojedynek Jan Grabowski.
W niedzielnym spotkaniu, po dłuższej przerwie, w składzie ostrowskiej drużyny pojawił się Chris Harris. Trener Grabowski nie był do końca zadowolony z postawy Anglika. - Szkoda, że u tego żużlowca pojawiają się takie wahania formy. Zawodnik z cyklu Grand Prix nie może przyjeżdżać pierwszy, a w następnym wyścigu ostatni. Byłbym bardzo zadowolony, gdyby u Harrisa pojawiła się stabilność. Jestem jednak spokojny, ponieważ myślę, że Harris jeszcze w wielu spotkaniach pojedzie na bardzo wysokim poziomie - powiedział szkoleniowiec ekipy z Ostrowa.
Kolejny słaby występ na wyjeździe zanotował Robert Miśkowiak, który zastąpił kontuzjowanego Madsa Korneliussena. - Trudno powiedzieć, jak pojechałby Korneliussen. Ten zawodnik był powołany na to spotkanie. Po meczu każdy jest mądry. Niestety, jechałem takim składem, jaki był do mojej dyspozycji. Myślę jednak, że najbardziej widoczny był brak Daniela Nermarka i Lukasa Drymla - stwierdził Grabowski.
Być może już w najbliższym spotkaniu ostrowskiej drużyny wystartuje kontuzjowany do tej pory Czech, Lukas Dryml. - Dryml startował niedawno w mistrzostwach swojego kraju. Rozmawialiśmy z nim po tym, jak dowiedzieliśmy się, że urazu we Włoszech doznał Mads Korneliussen. Czech narzekał jeszcze na bóle i sprzęt, ale zapowiedział, że będzie gotowy na następne spotkanie. Nie oznacza to jednak, że w nim pojedzie. Warunkiem jest oczywiście, że nasz klub powoła go na ten pojedynek - wyjaśnia trener Intaru Lazur.
Jan Grabowski przyznał po meczu, że w tej chwili Polonia Bydgoszcz jest dla niego głównym pretendentem do awansu. - W tej chwili Polonia wygrywa praktycznie wszystko. Przewaga tego zespołu znowu się zwiększyła. Na pewno zawodnicy z Bydgoszczy zrobili kolejny krok w kierunku awansu do Ekstraligi - zakończył Grabowski.