Andersen wróci do dawnej formy?

Hans Andersen to zawodnik, który kilka lat temu pukał do ścisłej światowej czołówki. W ostatnich sezonach jednak zdecydowanie obniżył loty. Duńczyk nie zamierza się poddawać. Odbudować ma się między innymi w klubie z Grudziądza.

- Problemy z kontuzjami były kluczowe. Wydaje mi się, że to główna przyczyna. Trochę problemów miałem już w trakcie ubiegłego sezonu. Zanim złapałem uraz w Szwecji w sytuacji z Nickim Pedersenem, byłem na piątej pozycji w Grand Prix i nie miałem jakiejś szczególnej straty do zawodników, którzy byli przede mną. Złamałem jednak kilka palców w lewej ręce, a wiadomo, że to duży problem, zwłaszcza przy używaniu sprzęgła - tak tłumaczył przed początkiem minionego sezonu w barwach gorzowskiej Stali swoje problemy Hans Andersen.

Jak wiadomo, w Gorzowie Duńczyk nie odbudował formy. Ma to zrobić w tym roku w pierwszej lidze dzięki startom w klubie z Grudziądza. - Z Hansem na temat podpisania kontraktu w Grudziądzu rozmawialiśmy dwa albo trzy tygodnie. On zdaje sobie sprawę, że Grudziądz to miejsce, gdzie może odbudować swój wizerunek. Zaufaliśmy jemu, a on nam. Jeżeli chodzi o kwestie związane z samym podpisaniem kontraktu, to nie są to zbyt znaczące środki. Andersen musi zarabiać na torze. Powiedziałem, że liczymy na 200 punktów z jego strony. Przy 20 meczach, które miały być, to 10 punktów w meczu, czyli żaden rewelacyjny dorobek. Jego stać na pewno na dużo więcej. Tak czy inaczej, pieniądze leżą na torze - przekonuje prezes GTŻ-u Grudziądz Zbigniew Fiałkowski.

Grudziądzkich kibiców do Andersena ma przekonać fakt, że ten rzeczywiście poważnie podchodzi do najbliższego sezonu. Duńczyk zdaje sobie sprawę, że czas płynie, a czołówka odjeżdża. To dla niego ostatni moment na odwrócenie biegu swojej kariery. - Nie wtrącamy się w kwestie sprzętu. O tym decyduje każdy zawodnik osobiście. Warto powiedzieć, że Duńczyk nigdy nie był na torze w Grudziądzu, ani chyba w samym Grudziądzu. Co jednak ciekawe, po pierwszych dwóch rozmowach, włączył komputer i w internecie szukał zawodów, które odbywały się na naszym torze. Podobno znalazł i spędził nad nimi dwa wieczory, oglądając bardzo wiele imprez. Od wczoraj nie jeździ na żużlu, wiec pewnie ma już pogląd, jak należy pokonywać łuki, widział również nawierzchnie. To cenny komunikat, że po dwóch rozmowach zaczął się już interesować. Poza tym, podczas jednej z ostatnich rozmów poprosił nas o terminarze sparingów - opowiada Zbigniew Fiałkowski.

Sam Duńczyk podchodzi do sprawy bardzo ambitnie. Wystarczy bowiem przypomnieć, że Andersen podjął rękawice i pojedzie w cyklu Grand Prix, choć miał już uzgodniony kontrakt w Ekstralidze. Po zdecydowaniu się na jazdę w elicie, cała sprawa upadła. Czy w nowym sezonie będziemy świadkami przełomu w jego jeździe?

Źródło artykułu: