- Oczywiście chciałbym pojechać do Auckland prosto z Australii, ale mam w Anglii wiele spraw do załatwienia. Wszystkie moje motocykle są od firmy Hagon Shocks i je również muszę odebrać. Ponadto mam zaplanowane spotkania na Wyspach. Jeśli nie brałbym w nich udziału, pojechałbym do Nowej Zelandii prosto z Australii. Jestem zobowiązany do startów w Anglii, stąd przed pierwszą rundą Grand Prix muszę tam polecieć. To tak naprawdę właśnie wtedy zaczyna się tam sezon. To moja praca i tak, czy inaczej wezmę udział w tych meczach - powiedział Chris Holder.
Niewielu zawodników z cyklu Grand Prix jest doświadczonych w długodystansowych lotach i 24-godzinnych podróżach. - To będzie działać na moją korzyść. Samo podróżowanie nie jest łatwe, co dopiero na tak długich dystansach. Niestety to chyba ja będę miał najgorzej - muszę wrócić do Wielkiej Brytanii, a po kilku tygodniach znów polecieć do Nowej Zelandii - dodał 24-latek.
- 24-godzinny lot jest bardzo męczący. Najważniejsze aby w samolocie nie zasnąć. Wszystko za sprawą strefy czasowej. Nikt przecież nie chce spać przez cały następny dzień, a później całą noc czuwać - zakończył sympatyczny "Chrispy".