We Wrocławiu najważniejszy budżet

Betard Sparta Wrocław jako ostatni zespół Speedway Ekstraligi skompletował skład, który jednak może powalczyć w lidze. Rozmowy się przedłużały, bo we Wrocławiu najpierw kompletuje się budżet, a potem zespół - przekonuje Krystyna Kloc.

Betard Sparta Wrocław praktycznie jako ostatni spośród zespołów ekstraligowych skompletował kadrę na 2012 rok. Dlaczego to trwało tak długo? - Dlatego, bo we Wrocławiu od lat najpierw buduje się budżet, a dopiero później skład. Pierwszym celem było spłacenie zaległości względem zawodników oraz otrzymanie licencji. Nie mam w zwyczaju kontraktowania zawodników w sytuacji niepewności - powiedziała wykazująca racjonalne myślenie prezes Betardu Sparty Wrocław. - Nie walczyliśmy o pierwsze nazwiska, które generują największe koszty, ponieważ musimy zbudować budżet sami w oparciu o działania marketingowe, nośniki reklamowe i bilety. Nie ma Świętych Mikołajów. Musieliśmy założyć, że będziemy dysponować określonym budżetem, cierpliwie czekaliśmy. Niektórzy podpisali kontrakty od razu, jak Tomek Jędrzejak, Nikolai Klindt, czy Dennis Andersson. Ci zawodnicy byli pewni tego, że chcą u nas zostać. Inni szukali różnych możliwości - dodała Krystyna Kloc w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Kloc jest zadowolona z rozmów z tymi żużlowcami, którzy podpisali kontrakty w jej klubie. - Zawodnicy, którzy podpisali kontrakty we wrocławskim klubie w tym roku podchodzili z olbrzymią wyrozumiałością do tematu warunków kontraktu, rozumiejąc sytuację nie tylko klubu wrocławskiego - bo dyskutowanie o sprawie w tym kontekście jest niestosowne - ale globalnie do problemów polskiego sportu - powiedziała działaczka. - Jasno określiliśmy warunki i zaczęliśmy od budowania budżetu, który określiliśmy i musieliśmy się w nim zmieścić. Kontrakty, które podpisaliśmy były dzielone. Część funduszy, to pieniądze o które zawodnicy prosili, aby otrzymać przed sezonem na przygotowanie do sezonu. W niektórych przypadkach są to pieniądze większe, w niektórych mniejsze, ale w zawsze adekwatne do rzeczywistych kosztów ponoszonych przez żużlowców - wyjaśniła.

Mimo że udało się skutecznie przeprowadzić rozmowy z obecnymi zawodnikami Betardu Sparty, Krystyna Kloc wie, że potrzebne są zmiany w polskim żużlu. - Z niecierpliwością czekam na pewne zmiany, które się szykują w ekstralidze żużlowej. Po deklaracjach prezesa Witkowskiego liczę, że wyprodukujemy wspólnie odpowiednie narzędzia, pozwalające ustalić priorytet, którym musi być sport - zwierzyła się prezes Betardu Sparty. - Rzecz jasna mam świadomość, że pieniądze są ważne i potrzebne. W żużlu nie wystarczy kupić piłki i korków, tylko trzeba zainwestować w sprzęt, w remonty, w kwestę transportu zawodników, hotele. Liczę, że zostaną ustalone priorytety, a pieniądze będą tylko elementem - stwierdziła.

Krystyna Kloc ma w pamięci całkiem niedawną przeszłość, kiedy to w żużlu poruszano się w zupełnie innych realiach finansowych. - Kiedyś kluby funkcjonowały w oparciu o znacznie mniejsze pieniądze. Pamiętam rok 2006, kiedy zespół z Wrocławia po raz ostatni zdobył Drużynowe Mistrzostwo Polski. Mieliśmy wtedy w składzie Jasona Crumpa, Tomasza Gapińskiego, Nicolaia Klindta, Jarosława Hampela, Piotra Świderskiego, Hansa Andersena i Kennetha Bjerre - przypomniała Kloc. - Są to nazwiska wielkie, a wtedy można było to wszystko robić zupełnie innymi budżetami i wszystkim to pasowało. Trzeba to okiełznać, bo z tego wynikają problemy finansowe klubów - zdiagnozowała problem prezes.

Źródło artykułu: