- Uważam, że z rzeszowskich wychowanków udałoby się zrobić całkiem niezłą drużynę. Szkoda, że jest tak, a nie inaczej. Gdyby ktoś z nas dysponował np. takim budżetem, jak Lee Richardson, z pewnością stać byłoby go na punktowanie w Ekstralidze - mówi w rozmowie z Super Nowościami niespełna 31-letni żużlowiec, który od 2009 roku związany jest z drużyną z Lublina.
Karol Baran żałuje, że z klubu ze stolicy Podkarpacia nie odszedł wcześniej. - Miałem mieszane uczucia, gdy w 2007 roku opuszczałem Rzeszów. Jednak trafiłem do Gdańska, gdzie traktowano mnie bardzo dobrze, nawet lepiej niż w rodzimym klubie. Z perspektywy czasu żałuję, że nie opuściłem Rzeszowa dwa lata wcześniej, gdy miałem ofertę z Zielonej Góry. W Lublinie czuję się jak w domu. Mamy dobry, wyrównany skład i myślę, że sporo namieszamy w tym sezonie w I lidze - twierdzi "Carlos".
Źródło: Super Nowości