Damian Baliński nadal chce jeździć w Grand Prix

Damian Baliński deklaruje, że stawia sobie ambitne cele na nadchodzący sezon. Żużlowiec Unii Leszno ciepło wspomina jazdę w parze z Januszem Kołodziejem, ale zaznacza, że mimo jego odejścia Byki nie będą słabszą drużyną niż w ubiegłym roku

Jan Gacek
Jan Gacek

- Troszeczkę zmieniłem swoje podejście. Był czas, że chciałem zrezygnować z eliminacji cyklu Grand Prix i nie zawracać sobie już tym głowy. Jako sportowiec muszę jednak stawiać przed sobą ambitne cele. Zdaję sobie sprawę, że gdyby udało się awansować to mógłby być problem z kwestią jazdy w klubie. Myślę jednak, że przepis o jedynym zawodniku z Grand Prix zostanie zmieniony. Dużo się już o tym mówi. Jest przecież KSM, który wpływa na budowanie zespołów - mówi Damian Baliński.

W ubiegłym roku w meczu ligi szwedzkiej Baliński doznał złamania ręki. W efekcie stracił ponad trzy miesiące sezonu. Zawodnik nie ukrywa, że przerwa w startach spowodowana urazem jest trudna dla sportowca, ale jednocześnie przypomina, że dobry powrót na tor uzależniony jest od odpowiedniego nastawienia psychicznego. - Kontuzji mi się w ciągu paru ostatnich lat trochę nazbierało. Jest to jednak wkalkulowane w ryzyko towarzyszące tej dyscyplinie. Na pewno nie jest łatwo, kiedy trzeba z powodu urazu oglądać z trybun mecze swojej drużyny. Wiadomo, że każdy z nas chce startować. Trzeba sobie z tym poradzić. W takiej sytuacji najważniejsze jest, żeby się nie załamywać. W ubiegłym sezonie pauzowałem ponad trzy miesiące. Gdybym zaczął wątpić w to, że po powrocie na tor dam sobie radę i wrócę do zespołu to nie byłoby to nic budującego. Praca z psychologiem pozwala mi na to, żeby w takich sytuacjach nie podłamywać się tylko myśleć pozytywnie. Wtedy głód ścigania może sprawić, że po powrocie na tor jeździ się jeszcze lepiej niż przed kontuzją.

W 2010 roku Damian Baliński wspólnie z Januszem Kołodziejem tworzyli najskuteczniejszą parę w najwyższej klasie rozgrywkowej. Baliński ciepło wspomina współpracę na torze z wychowankiem Unii Tarnów. - Z Jankiem jeździło się naprawdę dobrze, szczególnie w 2010 roku. Każdy widział jaką Kołodziej wykonywał pracę na torze. W sytuacjach, kiedy jego partnerowi z zespołu nie szło w danym biegu najlepiej potrafił pomagać. Janek zachowywał się na torze w bardzo koleżeński sposób. W tym roku nie będzie go z nami. To jego wybór i trzeba to uszanować. My postaramy się dobrze wypełnić lukę po jego odejściu. Doszli do nas bracia Pawliccy więc myślę, że nie będziemy słabsi.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×