Jarosław Galewski: Poznański zespół zdołał wywalczyć w Ostrowie 39 punktów. To dużo czy mało?
Daniel Pytel: Jeśli weźmiemy pod uwagę wynik z Poznania, to można powiedzieć, że to duża zdobycz. Należy pamiętać, że jechaliśmy bez Norberta Kościucha, który jest jednym z filarów naszego zespołu. Na pewno po przegranym meczu pozostał niedosyt. Z drugiej strony mam świadomość, że ostrowski zespół jest w tym roku bardzo mocny na własnym torze. Nawiązanie walki z gospodarzami jest już sporym sukcesem. Pokazaliśmy dzisiaj, że drużyna z takim budżetem jak nasz potrafi walczyć w polskim składzie. Jak widać, władze naszego klubu nie muszą sięgać po zawodników zagranicznych. Wszyscy ostrowianie na pewno cieszą się z wyniku, ale myślę, że dzisiejszy rezultat byłby dla nich bardziej satysfakcjonujący, gdyby został uzyskany przez chłopaków z Polski. Na prezentacji było widać, że ulubieńcem ostrowskiej publiczności jest Polak, Adrian Gomólski. Kiedy była o nim mowa, to cały stadion szalał. Zawodnikom zagranicznym można oczywiście poklaskać, ale należy pamiętać, że oni po zakończeniu meczu pakują swoje rzeczy i wyjeżdżają. Najważniejsze, że zaprezentowaliśmy waleczną jazdę. Przyjechaliśmy na ten mecz w okrojonym składzie i myślę, że porażka na ostrowskim torze nie przynosi nam wstydu.
Wraz z upływem czasu bardzo szybko się rozkręcałeś i to zaowocowało świetnym wynikiem...
- Na pewno mogę być zadowolony, ponieważ nawiązywałem walkę z bardziej doświadczonymi rywalami. Przy okazji, wielki ukłon w stronę Adama Skórnickiego, który pilotował mnie w jednym z wyścigów. Dzięki temu udało mi się przywieźć do mety sześć punktów. W pierwszych dwóch wyścigach jechałem na teoretycznie lepszym motocyklu. Niestety, nie okazał się on odpowiedni na dzisiejsze zawody. Podejrzewam, że mógł mieć miejsce jakiś defekt. Być może była to awaria głowicy i stąd moje problemy w pierwszych dwóch startach. Po zmianie motocykla było już bardzo dobrze.
Teraz przed wami spotkanie z ekipą GTŻ-u Grudziądz, które zadecyduje, czy znajdziecie się w pierwszej czwórce. Z pewnością będziecie szczególnie zmotywowani przed tym pojedynkiem...
- Na pewno będziemy bardzo zmotywowani i skupieni. Każdy da z siebie wszystko w tym spotkaniu, ponieważ od tego pojedynku zależą nasze losy. Na pewno dołożymy wszelkich starań, żeby znaleźć się w pierwszej czwórce. Mecz jest do wygrania jak każdy inny, aczkolwiek zdajemy sobie sprawę, że drużyna z Grudziądza jest bardzo mocna.
Jak powiedziałeś, szanse macie bardzo duże. Jeśli PSŻ Poznań znajdzie się w pierwszej czwórce, to postawa tego zespołu może mieć bardzo duży wpływ na końcowy układ tabeli w pierwszej lidze...
- Dokładnie tak. Niemal w każdym meczu jesteśmy skazywani na porażkę, a tymczasem pokazujemy, że potrafimy walczyć. Na pewno każdy ma ochotę, żeby awansować do pierwszej czwórki, ale jeśli ta sztuka uda się nam, to z pewnością będziemy robić wszystko, żeby pokrzyżować szyki drużynom teoretycznie silniejszym.
Czy stosowanie zastępstwa zawodnika jest w stanie zrekompensować brak Norberta Kościucha?
- Myślę, że Norberta nie da się tak łatwo zastąpić. To bardzo dobry zawodnik, który jeździ bardzo walecznie do ostatnich metrów. Na pewno brakuje go także w takich spotkaniach jak to w Ostrowie. Inni zawodnicy jeżdżą więcej wyścigów i później przy takiej pogodzie jak dziś brakuje trochę sił. Jest to szczególnie widoczne w ostatnich biegach. Wierzę, że Norbert wykuruje się szybko i w pełnym składzie stawimy czoła ekipie z Grudziądza.
Na samym początku wspomniałeś, że PSŻ Milion Team Poznań jest drużyną złożoną głównie z polskich zawodników. Czy w takim zespole panuje bardziej rodzinna atmosfera?
- Oczywiście, że tak. Myślę, że każdy zawodnik, który przyszedł z jakiegokolwiek ekstraligowego klubu do Poznania, może potwierdzić, że tak właśnie jest. Ja przyszedłem z Zielonej Góry, ale nie jestem pod tym względem wyjątkiem. Myślę, że chłopacy z Rzeszowa czy też Leszna mogą powiedzieć, że atmosfera w Poznaniu jest niepowtarzalna. Poza torem jesteśmy jak bracia. Każdy każdemu pomaga, kiedy któryś z nas ma kłopoty. Nie ma problemu z użyczeniem sprzętu. Po kolejnych wyścigach pomagamy sobie z dopasowaniem sprzętu. Mamy wprawdzie podzielone boksy, ale obserwując zawody z parkingu, można zauważyć, że każdy z nas, nie licząc czasu przed wyścigiem, nie jest w swoim boksie. Wszyscy próbujemy sobie pomóc.
Jakie plany na decydującą część tego sezonu ma Daniel Pytel?
- Chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony we wszystkich imprezach, w których wystąpię. Żużel to taki sport, w którym nie należy planować niczego konkretnego. Na pewno chciałbym ustabilizować swoją formę w lidze na jak najwyższym poziomie i w nadchodzącym sezonie, który będzie dla mnie pierwszym w gronie seniorów, mieć pewne miejsce w składzie.
Pierwszy rok w gronie seniorów jest dla wielu zawodników bardzo ciężki. Czy masz w związku z tym jakieś obawy?
- Jasne, że tak. Sądzę, że każdy ma chwile zawahania, kiedy kończy wiek juniora i wkracza w dorosły speedway. Staram się jednak podchodzić do tego wszystkiego bardzo spokojnie. Posiadam bardzo solidne wsparcie ze strony sponsora, który wkłada bardzo duże pieniądze i serce w to, czym się zajmuję. Jeżeli wszystko będzie wyglądać tak jak teraz, to myślę, że wspólnymi siłami podołamy temu wyzwaniu, jakim bez wątpienia jest przejście do grona seniorów.
Czy Daniel Pytel chciałby jeździć nadal w Poznaniu?
- Pewnie, że tak! Uważam, że pozostanie w Poznaniu byłoby dla mnie optymalnym rozwiązaniem na przyszły sezon. Bardzo lubię ten klub, ponieważ panuje w nim naprawdę świetna atmosfera. Jeżeli nawet przegrywamy, to nic wielkiego się nie dzieje. Nikt nie narzeka, nie krzyczy. Tak naprawdę nie ma wielkiej presji na wynik.