Robert Noga - Żużlowe podróże w czasie: Muchowiec

Miło nam poinformować, że SportoweFakty.pl nawiązały współpracę ze znanym dziennikarzem Robertem Nogą. Kibicom żużlowym Robert Noga znany jest przede wszystkim z relacji ze spotkań Speedway Ekstraligi oraz publikacji w Tygodniku Żużlowym. Jest także autorem szeregu książek i opracowań dotyczących historii sportu. Od dzisiaj, w każdą sobotę i niedzielę na naszych łamach będzie można przeczytać tekst autorstwa Roberta Nogi!

W tym artykule dowiesz się o:

Który z polskich torów żużlowych zasługuje na miano najważniejszego, najbardziej legendarnego, najbardziej kultowego, jak kto woli? Gdyby redakcja SportoweFakty.pl przeprowadziła sondaż na ten temat to zapewne propozycji padłoby przynajmniej kilka. Bez wątpienia w czołówce znalazłoby się Leszno, jestem przekonany, że wielu zwolenników miałby Rybnik, w końcu wieloletnia stolica polskiego "czarnego sportu". Nie brakowałoby głosów na Wrocław, bo przecież tam sięgnęliśmy po historyczny, pierwszy złoty medal mistrzostw świata. Sporo działo się przez lata w Bydgoszczy, z którą kojarzą się nam przecież nie tylko sukcesy w mistrzostwach świata Tomasza Golloba, ale także pierwsze polskie próby w ice speedwayu. Może Chorzów, gdzie w wyobraźni słychać jeszcze ryk stutysięcznego tłumu, który w 1973 roku dopinguje Jerzego Szczakiela w pamiętnym barażu z Ivanem Maugerem?

Ciekaw jednak jestem czy chociaż jeden głos w tej hipotetycznej sondzie otrzymałyby Katowice ze swoim torem na Muchowcu? Wątpię, bo przecież od bardzo dawna nie słychać tam żużlowych motocykli, a nazwa tej dzielnicy stolicy Górnego Śląska mało komu obecnie kojarzy się z żużlem. Ale przed laty bywało inaczej. Tuż po wojnie, jeszcze w latach 40-tych zanim wyłoniony został pierwszy drużynowy mistrz naszego kraju i odbył się premierowy finał mistrzostw indywidualnych bez podziału na klasy motocykli, Muchowiec należał do najważniejszych miejsc na żużlowej mapie kraju. To właśnie nie gdzie indziej, ale w tym miejscu doszło do historycznego, pierwszego międzynarodowego spotkania w powojennej rzeczywistości, kiedy dopiero rodziły się zręby prawdziwego speedwaya made in Poland. Rywalami Polaków byli Czesi, a spotkanie rozegrano 3 sierpnia 1947 roku. Drużyny wystąpiły pod szyldem Polski Zachodniej oraz Teamu Pragi-Pilzno.

Oddajmy głos ówczesnej gazecie, która dzień później tak relacjonowała przebieg meczu wygranego przez gospodarzy 25:23 (spotkanie składało się z ośmiu biegów). "25 tysięcy widzów zgromadzonych na trybunach przeżywało nie lada emocje, ponieważ niemal do ostatniej chwili prowadzili Czesi i dopiero w dwóch ostatnich biegach udało się Polakom odrobić utracone punkty i wygrać spotkanie. Najwięcej emocji przysporzył ostatni bieg, który decydował o wyniku meczu, a którym spotkali się dwaj najlepsi motocykliści obydwu drużyn: Mucha (Morawy) i Pierchała (Polska). Wśród szalonego entuzjazmu widowni pierwszy przejechał linię mety Pierchała zapewniając zwycięstwo polskiej drużynie. Czesi stanowili na ogół lepszy od nas zespół mając doskonałe maszyny. Polacy przewyższali jednak techniką jazdy, gdyby nie defekty, to wynik spotkania mógłby być jeszcze korzystniejszy dla nas".

Asem nad asy w tamtych zawodach był rybniczanin, mistrz Polski z tamtego roku w klasie 350 ccm, dziś niestety zapomniany Eryk Pierchała. Nie tylko w czterech wyścigach, w których startował zdobył komplet punktów, ale okazał się także najlepszy w dodatkowym biegu o Międzynarodowe Mistrzostwo Toru. W następnym roku na Muchowcu odbyły się dwie kolejne, międzynarodowe konfrontacje polsko-czeskie. W kwietniu Polska Zachodnia uległa Morawom 19:29, natomiast 19 września 1948 roku Śląsk pokonał Pragę 37:22, ale pod szyldem Śląska kryła się reprezentacja Polski, na czele z kapitanem, warszawianinem, Janem Wąsikowskim oraz najlepszym na torze Alfredem Smoczkiem. Lesznianin pobił ówczesny rekord toru na Muchowcu, wykręcając przeciętną prędkość 76,3 km na godzinę, co było wówczas, jeśli wierzyć prasowej relacji, najlepszą prędkością uzyskaną podczas wyścigu na torze w naszym kraju. Muchowiec zyskał więc miano najszybszego obiektu w Polsce!

Tak więc pierwsze międzynarodowe doświadczenia oraz rekordy nieodłącznie związane są z obiektem w Katowicach. Dopiero oficjalne spotkanie Polska-Czechy 26 września 1948 roku rozegrano w Warszawie. Krótka świetność toru na Muchowcu przechodziła natomiast do historii. W dziejach polskiego żużla takich stadionów było znacznie więcej. Niegdyś tętniących życiem, mających swój często niepowtarzalny klimat, na których działy się rzeczy wielkie. A może wspólnie uda nam się stworzyć taką małą galerię wspomnień o byłych torach? Może na łamach SportoweFakty.pl ożyje historia dawnych obiektów, po których dziś oprócz zapisów w starych gazetach i książkach nie ma śladu? Zapraszam do podzielenia się własnymi refleksjami i pamięcią. Miejsce na propozycje, refleksje, wspomnienia pod tekstem znajdzie się na pewno

Robert Noga

Źródło artykułu: