Nie czuję już bólu w nadgarstkach - rozmowa z Rune Holtą, zawodnikiem Falubazu

Rune Holta to zawodnik, który w składzie Stelmet Falubazu Zielona Góra ma wypełnić lukę po odejściu Grega Hancocka i stać się jednym z liderów obrońców tytułu. Norweg z polskim paszportem zapewnia, że z jego nadgarstkami wszystko jest już w porządku i stać go na dobry wynik w sezonie 2012.

Jakub Sobczak: W piątek odbyła się oficjalna prezentacja zielonogórskiej drużyny. Jak się czujesz jako zawodnik Stelmet Falubazu?

Rune Holta: Czuję się bardzo dobrze. Nie mogę już się doczekać początku sezonu. Gdybym mógł, najchętniej rozpocząłbym go już teraz. Niestety jest to niemożliwe, ale przynajmniej pogoda jest dobra i możemy bez przeszkód rozpocząć treningi. Z niecierpliwością czekam na pierwszy mecz ligowy.

Jak podobało się na prezentacji Stelmet Falubazu?

- Było fantastycznie. Możliwość uczestnictwa w tak znakomicie zorganizowanej imprezie w tej pięknej hali to wielka frajda. Myślę, że ta uroczystość była wprost niesamowita. Aż trudno w to uwierzyć.

Miałeś już okazję zwiedzić Zieloną Górę?

- Widziałem to miasto już jakiś czas temu. Co prawda przeważnie gdy tu przyjeżdżałem miałem czas tylko na to, by pojawić się na stadionie, ale kilka razy udało się przyjrzeć miastu z bliska.

Nieraz już miałeś styczność z zielonogórskimi kibicami. Co możesz o nich powiedzieć?

- Myślę, że wspierają swoją drużynę lepiej niż jacykolwiek inni fani w Polsce. Z tego co pamiętam, na zielonogórskim stadionie zawsze była fantastyczna atmosfera. Cieszę się, że będę mógł teraz jeździć w drużynie, której kibicują ci fani, a nie w zespole rywala.

Odczuwasz presję wyniku, która ciąży na zielonogórskiej drużynie, w tym także na tobie?

- Nie. Chciałbym oczywiście wygrać wszystkie wyścigi, w których będę startował jako zawodnik Falubazu, ale wiem, że nie jest to możliwe. Presja nigdy nie była dla mnie wielkim problemem. Myślę, że każdy, kto mnie zna, doskonale wie, że zawsze jestem przygotowany na sto procent i w związku z tym nie obawiam się o swoją postawę. Jeśli dam z siebie wszystko, nie mogę oczekiwać od siebie niczego więcej.

Jakie cele stawiasz sobie u progu nowego sezonu?

- Moim celem jest powrót do formy, jaką miałem dwa lata temu, kiedy to byłem czwartym zawodnikiem na świecie. Gdyby udało mi się nawiązać do dyspozycji z sezonu 2010, byłbym bardzo szczęśliwy.

Zamierzasz powalczyć w tym roku o powrót do cyklu Grand Prix?

- Oczywiście, że tak. Myślę, że jest to możliwe. Wezmę udział w kwalifikacjach do Grand Prix Challenge i zobaczymy, co przyniesie start w tym turnieju. Jeśli uda mi się awansować do cyklu, z przyjemnością będę w nim startował w przyszłym roku.

Na co twoim zdaniem stać w tym roku Stelmet Falubaz?

- Zawsze na początku sezonu ciężko jednoznacznie ocenić siłę poszczególnych drużyn. Mogą przytrafić się kontuzje, które bardzo utrudniają zadanie. To jest przecież sport. Może wydarzyć się wiele różnych nieprzewidzianych rzeczy. Niemniej jednak uważam, że mamy dobry zespół, który ma szanse liczyć się w walce o medale Drużynowych Mistrzostw Polski.

Masz już za sobą pierwsze kółka na torze przy ulicy Wrocławskiej.

- Podczas piątkowego treningu tor był dobrze przygotowany. Dobrze się na nim czułem. Muszę przyznać, że moje nadgarstki również spisały się bardzo dobrze. Nie byłem tego pewien. Zimą niezwykle mocno skupiałem się nad tym, aby przywrócić je do dobrej formy. Chciałem odzyskać ich sprawność na normalnym poziomie. Nie miałem pojęcia, czy nie zacznę odczuwać bólu, kiedy zacznę trening, tym bardziej na tak przyczepnym torze. Nie czułem jednak żadnego bólu i muszę przyznać, że jest to dla mnie wspaniała wiadomość.

Źródło artykułu: