- Wszystkim kibicom, zawodnikom i osobom związanym z zielonogórskim klubem zależy na tym, aby Falubaz jeździł na stadionie przy ulicy Wrocławskiej. Odnoszę jednak takie wrażenie, że nie zależy na tym władzom miasta. Mimo ponad 50 letniej historii i ogromnej popularności tego sportu w mieście władze, ze względu na personalne animozje gotowe są na pozbycie się żużla z Zielonej Góry i to tak naprawdę jest dramatyczne. Tylko dlatego, by było po kłopocie - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl członek zarządu ZKŻ SSA, Marek Jankowski.
Działacze klubu spod znaku Myszki Miki zapewniają, że poszukiwania nowego miejsca dla rozgrywania spotkań Stelmet Falubazu nie powinno być traktowane w kategoriach żartu. - Czy na poważnie bierzemy wersję z Toruniem, czy Lesznem? Tak, na poważnie. Prawdopodobnie wcześniej złożymy dokument pozwalający nam na starty na innym obiekcie, czyli najprawdopodobniej na MotoArenie, niż na W69. Może więc dojść do paradoksalnej sytuacji, w której będziemy jeździć w Ekstralidze, ale w innym mieście niż Zielona Góra - dodał Jankowski.
- Na tę chwilę wygląda to tak, że miasto wstydzi się jedynej zielonogórskiej drużyny, która rok w rok od czterech lat zdobywa medale mistrzostw Polski w jednej z najpopularniejszych, bo drugiej czy trzeciej najpopularniejszej dyscyplinie sportowej w Polsce. Naprawdę coś tu jest nie tak - zakończył Marek Jankowski.