Robert Miśkowiak (Lubelski Węgiel): Jestem zadowolony z występu. W ostatnim biegu walczyłem z Kamilem Flegerem, który na swoim torze jest szybki. Wyprzedziłem go jednak na ostatnim łuku. Najważniejsze, że przeprowadziłem atak czysto, bez zagrożenia upadku. Trening punktowany bardzo pożyteczny dla obu drużyn. My nie możemy jeździć jeszcze na własnym obiekcie, dlatego korzystamy z gościnności innych klubów. Skupiliśmy się na testowaniu sprzętu, choć z powodu oszczędności ścigaliśmy się na starych oponach. Niestety, wszystko kosztuje. Używałem dwóch silników, które wydają się dobrze przygotowane. Kolejne stoją w garażu. Po ostatnim biegu trener zwołał nas do siebie i przekazał swoje spostrzeżenia. Wiele z nami rozmawia i wspólnie wyciągamy wnioski.
Daniel Jeleniewski (Lubelski Węgiel): Nie mogłem trafić ze sprzętem. W jednym silniku coś nagle zaczęło stukać, więc zjechałem z toru, by nie ryzykować. Potem wygrałem wyścig, ale moje dzisiejsze próby to było zawsze co innego. Zmieniałem co chwilę ustawienia, ale nie mogłem w zasadzie znaleźć optymalnych na tę nawierzchnię. Stąd ten słabszy wynik. Tutejszy tor jest krótki i wymagający. Do tego twardy, przez co trudno dopasować motocykl.
Dawid Stachyra (Lubelski Węgiel): Celem było pojeżdżenie sobie i myślę, że każdy to wykonał. Wynik drużyny był sprawą drugorzędną. Przyjechaliśmy niepełnym składem, wystąpiło dużo młodzieżowców, a do tego pojawiły się defekty. Myślę, że to nie jest odzwierciedlenie naszej formy. Odjechałem cztery wyścigi i mogę być zadowolony. W jednym straciłem zwycięstwo po wygranym starcie, bo zbyt daleko odsunąłem się od krawężnika. Jak na pierwszy sparing, to nie jest źle. Czułem, że byłem szybki i uważam, że to pierwszy krok ku dobremu.
Andrzej Maroszek (Kolejarz Opole): Jestem zadowolony, choć nie wszyscy spisali się na miarę oczekiwań. Kreowany na lidera Michał Mitko nie powinien przyjeżdżać dwa razy trzeci. On, podobnie jak kilku jego kolegów, posiada problemy sprzętowe i mam nadzieję, że szybko się z nimi upora. Forma większości żużlowców jest nierówna, co wynika z małej ilości treningów. Nie ma powodów do obaw. Adam Czechowicz na razie boryka się z sobą i jego problemy chyba leżą w psychice. Zdołał jednak wygrać wyścig, co może cieszyć. W ostatnim biegu z dobrej strony pokazał się Kamil Fleger. Jego pierwszy słaby start to efekt braku objeżdżenia i pewności siebie. W Rybniku jeździł sporadycznie, a dzisiejsze zawody to jego pierwszy występ po długiej przerwie. Optymizmem napawa postawa młodzieży. Łukasz Bojarski czyni postępy z roku na rok, a Witalij Biełousow to spore wzmocnienie. W odwodzie pozostają Krcmar, Huckenbeck i Kobrin. Każdego z nich stać na skuteczną jazdę.
Michał Mitko (Kolejarz Opole): To nie do końca tak, że moja dyspozycja jest słaba. Mam problemy z motocyklem, który dziś przywiozłem. Nie doszukiwałbym się kłopotów w silniku, a bardziej podwoziu. Prawdopodobnie popełniłem błąd przy składaniu. W domu stoją kolejne motory, ale nie chcę sprawdzać wszystkich jednocześnie, bo mógłbym się jeszcze bardziej pogubić. Kiedy coś nie wychodzi, to pojawiają się nerwy, lecz na razie zachowuję spokój. Dobrze, że sprzęt psuje się podczas treningów, ponieważ one właśnie służą testowaniu. Na 9. kwietnia wszystko ma być zapięte na ostatni guzik.
Rafał Fleger (Kolejarz Opole): Motocykl spisuje się bardzo dobrze, forma również nie najgorsza. Osiem punktów to niezły wynik, choć mógł być lepszy, gdyby nie sytuacja z 8. wyścigu. Robert Miśkowiak nie zostawił mi miejsca przy bandzie, przez co musiałem całkiem zamknąć gaz i jeszcze nogą wyhamować. To jest żużel, ale na sparingach nie powinniśmy się zabijać. W czasie zawodów otrzymałem informację, że z Argentyny dotarł mój drugi silnik. Jutro wysyłam go do majstra i na niedzielę powinien być przygotowany.
Łukasz Bojarski (Kolejarz Opole): Wszystko zmierza w dobrym kierunku. Drugi motocykl jest już spasowany z opolskim torem i w zasadzie mogę wyjeżdżać bez żadnych korekt. Z pierwszego motoru skorzystałem w początkowych wyścigach. Włożyłem do niego ramę i trzeba będzie trochę nad nim popracować. To był bardzo dobry i pożyteczny sparing. Tacy zawodnicy, jak Paweł Miesiąc czy Robert Miśkowiak nie są na pewno kelnerami, o czym przekonałem się w jednym ze swoich biegów. Można się od nich wiele nauczyć.
Andriej Kobrin (Kolejarz Opole): Nie czuję się jeszcze zbyt dobrze na motocyklu. Przez miesiąc nie trenowałem, a w Argentynie korzystałem z innego silnika. Muszę poprawić ułożenie ciała i nabrać pewności. W pierwszym swoim biegu źle dopasowałem się do nawierzchni oraz trafiłem na niekorzystne trzecie pole. Natomiast w kolejnym dobrze wystartowałem i zdołałem uciec rywalom. Miałem kilka ofert z drugiej ligi, ale zdecydowałem się przedłużyć kontrakt w Opolu. Panuje tu super atmosfera. Nie boję się rywalizacji. Powinna ona wpłynąć pozytywnie na formę zarówno juniorów, jak i seniorów, którzy nie będą pewni miejsca w składzie.
Współpraca redakcyjna: Adrian Heluszka