- Jestem bardzo zadowolony, choć muszę przyznać, że odczuwam pewien niedosyt. Tomek mógł wygrać całe zawody. Według mnie źle wybrał tor. Osobiście uważam, że gdyby wybrał czwarty tor, to by wygrał. Ponadto jest mi troszeczkę przykro, że nie dogadali się z Hampelem. Mogli to lepiej rozegrać, bo po przegranym starcie Tomek musiał zamknąć gaz i strata do rywali, jak się później okazało, była już nie do odrobienia. Trzeba przyznać, że Tomek ma bardzo dobry start w tym sezonie, bo mimo odpadnięcia w półfinale, ma trzecie miejsce w klasyfikacji. Co prawda Hancock uciekł mu na siedem punktów, ale ja głęboko wierzę w to, że Gollob w tym sezonie będzie bardzo mocny. Dzisiaj Tomek pokazał niesamowitą siłę i dynamikę. Poza półfinałem prezentował również bardzo dobre starty. Generalnie jestem bardzo zadowolony - powiedział dla SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki.
Prezes Stali Gorzów widzi różnicę w poziomie organizacji imprez w Polsce i Nowej Zelandii. Zaznacza jednak, że turniej w Auckland, to duży sukces organizatorów. - Jak patrze na ten stadion w Auckland, to widzę różnicę kulturową między nami a Nową Zelandią. Jeżeli przeczytamy ustawę w Polsce o imprezach masowych, to uderza w niej to, żeby robić wszystko, aby robić zakazy stadionowe bandytom, żeby ich lokalizować. W Nowej Zelandii tego nie ma. Tam nie ma nawet żadnych barierek. Tam jest po prostu zabawa. U nas bandyci wymusili taki kształt ustawy o imprezach masowych. Tym się różnimy od Nowej Zelandii. Trzeba jednak przyznać, że zawody w Auckland to duży sukces organizatorów. Ci, którzy wietrzyli szybki upadek cyklu Grand Prix powinni się teraz popukać w czoło - zakończył Władysław Komarnicki.