- Mam silnik od sponsora. Ten sprzęt spisuje się naprawdę znakomicie. Puszczam sprzęgło i motocykl jedzie szybko. O to chodzi w speedway'u. Czekam na decyzję człowieka, który mi pomaga. Wszelkie decyzje powierzam w jego ręce. Bez niego nie byłbym w stanie jeździć na żużlu, punktować i dobrze prezentować się w sparingach. Bez motocykli, które mam od niego, nie byłbym nic w stanie zrobić. Chodzi oczywiście o Marcina Garcarka - wyjaśnia Zbigniew Czerwiński.
Co Zbigniew Czerwiński pomyślał sobie, gdy pojawiła się perspektywa startu w Toruniu? Po sezonie, w którym popularny "Sałatka" praktycznie nie jeździł, zostałby rzucony na szerokie wody w Enea Ekstralidze. - Nie zastanawiałem się nad tym w ogóle. Ekstraliga to zupełnie inna rzeczywistość, ale nie boję się wyzwania. Każdą decyzję uszanuję. Sam jej nie podejmę. Podporządkuję się wyborowi osoby, która mnie reprezentuje i mi pomaga. Dzięki niej mogę w dalszym ciągu uprawiać sport żużlowy - podkreśla zawodnik pochodzący z Rybnika.
Zbigniew Czerwiński w sparingach prezentował się nadspodziewanie dobrze. Z pewnością spora zasługa w tym szybkich motocykli, ale sam zawodnik jest także dobrze przygotowany do sezonu. - Trenuję sprawdzonym tokiem przygotowań. Przynosi to efekty. Jeszcze nie zdarzyło się, żeby po tak przepracowanej zimie, brakowało mi siły do jazdy na motocyklu. Każde ściganie spod taśmy jest lepsze od treningu indywidualnego. Ja zdecydowanie preferuję starty z trzema rywalami spod taśmy. Wówczas jest wykładnik tego, w jakiej dyspozycji jest zawodnik - tłumaczy "Sałatka".
W pierwszej kolejce Zbigniewa Czerwińskiego nie zobaczymy jeszcze na torze, ale z taką dyspozycją można być pewnym, że znajdzie się chętny do zakontraktowania niespełna 30-letniego żużlowca. - Czekamy na rozwój wydarzeń po pierwszej kolejce. Na razie trudno mi powiedzieć, gdzie będę jeździł. Tak jak wspomniałem, jestem podporządkowany decyzji człowieka, dzięki któremu mogę jeździć na żużlu - kończy nasz rozmówca.