Bartłomiej Czekański - Bez hamulców: Zlany poniedziałek

Dzisiaj śmigus dyngus, ale proszę żużlowych kibiców, żeby na stadionie, poza nim i przed telewizorem nikt nikomu nie pluł w oko jak w poniższym dowcipie!

W tym artykule dowiesz się o:

„ Przed sądem oskarżony wyjaśnia, dlaczego zabił przechodnia:
- Jadę sobie spokojnie ulicą, nagle jakiś facet zatrzymuje mnie i mówi:
- Dawaj pieniądze!!!
- Dlaczego? - pytam groźnie.
- Prima Aprilis!
To ja mu naplułem w oko i mówię:
- Śmigus dyngus!
Wtedy on gasi papierosa na moim czole i mówi:
- Popielec!!
No więc ja go przydusiłem i mówię:
- Zaduszki!!!”.


Szanujmy się nawzajem. W końcu, nadal mamy Święta, a na kaca najlepsze są dobry żużel, uśmiech i życzliwość.

Obżarliście się okrutnie święconką? Ja trochę. A do Wielkiej Nocy przygotowano mnie gruntownie już wcześniej, w szpitalu, gdzie przebywałem chwilowo. Przez rękę wkłuwano mi się do tętnicy, ale gdyby się nie dało przez łapę, to w grę wchodziło wejście do niej przez pachwinę. No więc sympatyczna pani pielęgniarka zabiegowa (siostro nie tak ostro!), jak się okazało, fanka żużla, odkażającą żółtą farbką wymalowała mi dolne partie, hm, jajek nie pomijając. Tak więc wielkanocne jaja, sorry, pisanki, miałem już ogolone, wymyte i pomalowane. W sam raz do święcenia. Wielkanoc spędzam przeto bogobojnie, dogorywając po szpitalu, bez alkoholu, siedząc przy komputerze i pisząc m.in. teksty dla was na "SF", do "TŻ" i do oficjalnego programu na mecz Polska - Okolica (znaczy się: Reszta Świata), na który zapraszam was już 14 kwietnia do Gorzowa Wielkopolskiego.


"Jakoś tak przed Wielką Wieczerzą Jezus poszedł na samotny spacer. Wraca, patrzy zdumiony, a w grocie jego apostołowie urządzili niezłą imprezę z wyżerką i trunkami. Jezus odciąga jednego z nich na stronę i pyta:
- Skąd wzięliście kasę na tę balangę?
- Jezu, aaaa to Judasz coś na boku opier….lił".


Zgorszonym od razu mówię, że ten kawał opowiedział mi ksiądz. Chrystus miał poczucie humoru i teraz też by się z tego śmiał. To był równy facet. Pamiętacie jak wszystkich upił w Kanie Galilejskiej?

Dziś świąteczne ostatki, czyli mokry (tzw. zlany) poniedziałek. Śmigus dyngus. Osłabiona (i generalnie słabsza) Betard Sparta Wrocław zostanie zapewne zlana 60:30 przez Dream Team z Tarnowa, który dyszy żądzą zemsty na wrocławianach za ubiegłoroczną kompromitującą porażkę z nimi u siebie w rundzie zasadniczej. To - jak pamiętamy - wyeliminowało "Jaskółki" z play offów. Ciekawe tylko, czy nowa nawierzchnia zmajstrowana przez genialnego, ale i cwanego coacha "Polewaczkowego" Cieślaka bardziej zaskoczy jego zawodników, czy gości, bo różnie w takich razach bywa? Myślę, że i tak z tradycyjnego tamtejszego betonu kopy zrobić się nie da. Tak czy siak: 60:30 będzie jak nic! Oj, będzie Spartę bolało! Żeby jej rozmasować siniaki po tym laniu, wysłałem nawet z nią do dalekiego Tarnowa własnego syna, któren jest masażystą i będzie tam pomagał guru od przygotowania fizycznego i mentalnego Spartan, czyli Tomkowi Skrzypkowi. Tym, co się będzie działo na torze pokieruje oczywiście trener (tak, trener!) wrocławian Piotrek Baron. To szkoleniowy talent, lecz czy będzie miał do dyspozycji armaty, czy może tylko niewypały? He, he, za dwa tygodnie sytuacja w WTS-ie się poprawi, bo wracam na tor. Lepiej co prawda nie będzie, ale za to weselej! A sport i śmiech to zdrowie!

Polonia Bydzia nie jest bez szans z Zielonką u siebie, ale generalnie, jeśli Falubaz dziś polegnie nad Brdą, to może oznaczać, iż jednak w tym sezonie jest za słaby, by powalczyć o ścisły finał Ekstraligi. Polonia to beniaminek z generalnie bardzo średnim składem. Waleczny Emil często lepiej jedzie w GP niż w lidze. Ciekaw jestem Buczkowskiego.

Mocna Unia Leszno u siebie zrobi z dość cienko wyglądającym Włókniarzem mniej więcej to, co Tarnów z Wrockiem. Czyli zleje "Medaliki" na śmigusa dyngusa. Pewnie tak, jak coach Romek Jankowski obficie polewa crossowy tor na Smoku. Poza kilkoma zaciętymi wyścigami chyba słabowita będzie ta inauguracja sezonu w Lesznie. Tak sądzę.

Wybrzeże może wygrać na własnych śmieciach z Rzeszowem, ale nie musi, gdyż jest cieniutkie niczym postny barszczyk. To główny kandydat do spadku. Marma ma oczywiście lepszy skład od gdańszczan, lecz generalnie - wbrew kolejnym obietnicom uroczej pani prezes Półtorak - nadal będzie marna. Taka bardziej lekkopółśrednia.

Hitem powinno być spotkanie Staleczki Gorzów z Unibaksem, który po ubiegłorocznej klęsce ma coś do udowodnienia gospodarzom, a zwłaszcza sobie. Ostatnio Tomek Gollob powiedział mi: - Zwróć uwagę, że moja Stal z roku na rok jest lepsza i pnie się w górę!

A przepytany przeze mnie do naszego wypasionego wydawnictwa "Speedway Pilot" (niebawem w kioskach - gorąco polecam!), kiedy gorzowianie wreszcie sięgną po ligowe złoto, na które czekają aż od 1983, "Chudy" (w dzieciństwie nazywali go "Baryłą" bo był grubaskiem z bujną ciemną czupryną) odrzekł twardo i zdecydowanie: - W tym sezonie!

I tyle o dzisiejszej ekstraligowej inauguracji (obejrzę ją sobie wnikliwie na TVP Sport).

W najnowszym "Tygodniku Żużlowym" (zapraszam do lektury całości) postawiłem sobie kabałę (ale nie Darię) z kart do pokera. Ciężko było, bo... he, he, król co rusz kładł się na królówkę, a pik z treflem leżeli na waleta:
"W końcu w kartach wyszło szydło z worka, czyli, hm, ostateczna kolejność w Ekstralidze ‘2012 - 1. Toruń, 2. Leszno, 3. Tarnów lub Gorzów, 5. Zielona (karty chyba ją niedoszacowały), 6. Rzeszów, 7. Czewa, 8. Wrocek lub Bydzia. 10. Gdańsk. A jak będzie w rzeczywistości? Trudno cokolwiek wróżyć w tak kontuzyjnym sporcie jak żużel! Wystarczy bowiem jedna poważniejsza kraksa lidera drużyny i leci ona w tabeli na łeb oraz na szyję. Poza tym, to techniczna dyscyplina, gdzie decyduje jakość sprzętu. Kto nie trafi z ustawieniem swoich motocykli, ten dołuje i nie przywozi punktów.

Już teraz żal mi Zielonki, która z powodu głupiego regulaminu musiała oddać misia świata Hancocka, a do tego na wstępie połamał się jej Davidsson. Żal mi Sparty, bo tam poobijany jest Andersson, poszarpaną rękę ma Kociemba, a obojczyk złamał Malitowski (tzn. złamał mu go szalony Michalski z Rzeszowa, gorzej, że nawet za to nie przeprosił!). W ten sposób WTS został bez swoich ligowych juniorów. Duża strata. Ułamek za cholerę nie daje rady utrafić z przełożeniami, choć może wreszcie mu się to uda (doświadczenie), a Bjerre ma defekt za defektem. Żal mi Gdańska. Nie dość, że zapłaci frycowe-bieniaminkowe, to jeszcze trochę obity (ręka) - jak słyszałem - jest tam Jonasson, ale zdaje się, jest do użytku. W przeciwieństwie do walecznego Świderskiego. Każdy kto znał rozmiar obrażeń, jakich Piotrek doznał podczas ubiegłorocznego meczu z Unibaksem, musi sobie zadawać sprawę, że ten sezon będzie czasem walki "Świdra" o powrót do sportu w ogóle, a nie o jakieś sensowne zdobycze punktowe w lidze! To twardziel, był szczerze przekonany, że da radę, że wszystko szybko zagoi się na nim jak na psie (pit bullu), ale natury niestety nie oszukasz. Noga znów idzie pod nóż. A potem kolejna rehabilitacja. Reasumując: myślę, że podobnie jak w ubiegłym sezonie będziemy mieli Ekstraligę dwóch prędkości, podzieloną na dwie grupy. Tylko jeszcze bardziej wyraziście: na mocniejszą, czyli Toruń, Leszno, Tarnów, Gorzów i Zieloną Górę oraz na słabszą: Rzeszów, Częstochowę, Bydgoszcz, Wrocław i Gdańsk. Wśród outsiderów Marma wydaje się być liderem, lecz jej skład też jest bardzo przeciętny. Pozostałe ekipy z owego grona słabeuszy raczej nie mają ekstraligowych składów. Pewnie u siebie coś tam ugrają, może nawet czasem postawią się i na wyjeździe potentatom, lecz przecież nie będą z nimi tam wygrywać! Ale w obrębie każdej z tych dwóch grup może być ciekawie. I niech was ewentualnie nie zwiodą wyniki pierwszej kolejki. Liczy się bowiem cały długi sezon".

Sympatie większe i mniejsze

Nie rozumiem, jak można nienawidzić kogoś tylko dlatego, że jest zawodnikiem czy kibicem drużyny z innego miasta. To chore! Ludzie, kochajmy się oraz szanujmy nawzajem, bo tak szybko odchodzimy i przemijamy. O tym przekonałem się na własne oczy niedawno w szpitalu. Nie marnujmy więc życia na wylewanie żółci! Chociaż, Tomek Gollob w wywiadzie, jakiego udzielił mi dla "Speedway Pilota" (jeszcze raz zachęcam was do lektury tego znakomitego wydawnictwa "SF") usprawiedliwia was. Poczytajcie sami.

Ja: A może Tomku za kilka (hm, kilkanaście?) lat zakończysz karierę gdzieś w Unii Leszno, czy w Falubazie Zielona Góra, żeby tamtejsi kibice już na Ciebie nie gwizdali?

Gollob: - Ja do Leszna lub do Zielonej Góry? He, he, kto wie, kto wie? Powiem tak: prawem kibiców jest gwizdać na rywala ich ukochanej drużyny. Nie mogę więc mieć do nich pretensji, ani się na nich gniewać. I nie gniewam się.

Widzicie, jaki wyrozumiały i fajny facet z naszego Tomka? Mnie się jednak te gwizdy na zawodników i bluzgi pod adresem kibiców drużyny przeciwnej nie podobają i już, choć zdaję sobie sprawę, że stadion to nie kościół. Jednak pamiętajcie, że:

W ludziach więcej rzeczy zasługuje na podziw niż na pogardę - Albert Camus.

Mam lepiej niż wy, bo kibicuję wszystkim polskim żużlowcom i drużynom. Oczywiście jestem tylko człowiekiem i do jednych odczuwam nieco większą sympatię niż do innych. U mnie zresztą to się zmienia. Kiedyś byłem fanem "Myszki Miki", lecz tę moją miłość ostudzili panowie Dowhan, Żyto, Cieślak, Lis i Karolak. Ale nie do końca. Bardzo ciepło myślę też o Staleczce Gorzów, lecz nie wiem jak z tym będzie dalej po odejściu z tego klubu kolorowego prezesa Komarnickiego, który był moim ulubionym preziem obok Jozina Dworakowskiego. Unia Leszno to jest to! Jako młodziak często tam jeździłem oglądać mecze ligowe. No i Sparta, gdyż mieszkam przecież we Wrocku i jeżdżę z nimi na treningach. Wypada więc być lojalnym.

Jednak absolutnie wszystkim zawodnikom, ich drużynom i kibicom życzę samych radosnych chwil w sezonie ‘2012, który bezczelnie na tych łamach właśnie ogłaszam za otwarty!

A teraz moja ohydna prywata, czyli tradycyjny Don Bartolo Team ‘2012!

Wiecie, że co roku powołuję do życia swój samozwańczy (bo, he, he, powołani przeze mnie, nie zawsze wiedzą, że są powołani!) medialny team "Don Bartolo 2012". To taka moja tradycyjna dziennikarska prywata, lecz chyba czasem pożyteczna. Stary wyjadacz jestem, to chyba mogę sobie już pozwolić na takie fanaberie? Wybaczycie weteranowi? Po prostu mam grupę zaprzyjaźnionych żużlowców, których zamierzam medialnie i na różne inne sposoby wspierać bardziej niż innych. No chyba, że jednak wciągną mnie do stowarzyszenia "Metanol" (a dostałem taką propozycję od zawodników), wówczas już wszystkich jeźdźców będę musiał przytulić do swego serca.

Jak więc wygląda ów mój medialno-menedżerski "Don Bartolo Team 2012"? Z pewnością jest w nim Tomasz Gollob, którego zamierzam bronić przed ewentualnymi złymi językami i opiewać jego niesamowitą jazdę. Jest przesympatyczny Jaro Obierko, he, he, zwany dla niepoznaki Hampelem. Jest najlepszy polski żużlowiec amator, twardziel Radek Maciejewski. Jest ekipa szkółkowiczów, amatorów, a także juniorów już z licencjami, trenujących w Sparcie Wrocław lub ze Spartą. To moi młodsi kumple z toru. Na czele zaś stoi rewelacyjny trener Piotr Baron. Też jest w mojej ekipie. Do tego Heniu Jasek, klubowy majster Alek Krzywdziński, guru Tomek Skrzypek i opiekująca się mną żużlowo rodzinka Bębasów. Christan Ago z Wandy Kraków, gdyż się kiedyś zakolegowaliśmy na lidze w Szwecji. Także Marcel Kajzer, którego polubiłem.
Seba Ułamek i majster Fredki Lindgrena, a mój były zawodnik jeszcze z Iskry Ostrów, Przemo Tajchert, chcą by poszukać im sponsorów (tzn. Sebie i Fredce). Spróbuję, choć dziś nie jest to łatwe. Wręcz trudne. Obiecałem też walecznej pani prezes Krysi Kloc, że rozglądnę się za sponsorami i dla WTS-u. Czy mi się uda, bo niestety umęczony już jestem?

Zawarłem też deal z utalentowanym Taiem Woffindenem, że nie będę się już pastwił nad jego czasem mało sportowym trybem życia. Pod warunkiem, że to już przeszłość i że teraz da on z siebie w żużlu wszystko i będzie profesjonalny zarówno na torze, jak i poza nim. Anglik ma założyć tę swoją słynną kamerkę na mój kask, gdy będę trenował na Olimpijskim we Wrocku. Fajny chłopak, byle spoważniał.

Nadal lubię się z rodzinką Janowskich. Mogą na mnie liczyć, jak i zaprzyjaźniona ekipa mechaników Grega Hancocka, czyli Rafi Haj i Bodzio Spólny.
Media? Oczywiście nadal "Tygodnik Żużlowy" red. Adasia Zająca. Ta redakcja to już dla mnie bliska i kochana rodzina. Jestem w Tygodniku jak ta adoptowana sierota. Niedługo zmienię nazwisko na Zając i będzie git! Do tego tradycyjnie www.sportowefakty.pl Darka Górznego i Damiana Gapińskiego (obok Jasia Ząbika to chyba najszlachetniejsza postać w naszym speedwayu), www.tvp.pl, może na jakiś czas znów wpadnę do wrocławskiego "Słowa Sportowego"? Ulubione firmy? Błogosławione Nice (Adam Krużyński), Betard (przemili państwo Beata i Artur Dziechcińscy), rewelacyjne kevlary z KW Błażeja Kępki, ewentualnie fajny też byłby supermodny Monster, lecz pewnie mnie nie zechcą, bo za krótki jestem, acz kask z ich logo ma mi do jazdy dostarczyć Tomek Gollob).

To są ludzie i nazwy, o których będę się starał ciepło pisać (zasłużyli swoją postawą), więc, żebyście mi tego nie wypominali, bo uczciwie i szczerze przyznaję się tu bez bicia. To jakby "moja" ekipa, wielce zaprzyjaźniona, acz - UWAGA! - gdy coś nawywijają, to... ręka, noga, mózg na ścianie! Wtedy uczciwie: no mercy! Nie będę miał litości! Jak to ja. Od lat. Wasz Don Bartolo.

A dziś na koniec jeszcze raz życzę wszystkim wspaniałych emocji na inauguracji żużlowych lig, choć w Lesznie i Tarnowie dość marnie to widzę. Zawodnikom zaś życzę, by ten sezon skończyli z sukcesami i w jednym kawałku! No i oczekuję od was - kibice przyjacielskiej, piknikowej i świątecznej atmosfery na stadionach, żeby nie było jak chce Mark Twain:

Bóg stworzył człowieka, ponieważ rozczarował się małpą. Z dalszych eksperymentów zrezygnował.


Bartek "Don Bartolo" Czekański

Bartłomiej Czekański na torze
Bartłomiej Czekański na torze


FOT. MARIAN BĘBAS

W ubiegłym roku na treningach Sparty udało mi się nawet nie przejechać trenera Piotra Barona!

Źródło artykułu: