Przed wielkoponiedziałkowym meczem w Bydgoszczy kibice zastanawiali się, czy na mecz przeciwko ekipie z Zielonej Góry, która preferuje starty na torach przyczepnych, włodarze Polonii przygotują twardą nawierzchnię. Tymczasem wiele osób było zaskoczonych sposobem przygotowania nawierzchni, która podobnie jak w ubiegłym sezonie, była bardzo przyczepna. Na tak przygotowanym torze lepiej radzą sobie jednak również bydgoszczanie, stąd taka decyzja nie powinna dziwić.
Mocno zmoczona nawierzchnia z biegiem meczu zaczęła się nieco rozrywać i na torze tworzyły się koleiny, co sprawiało niektórym zawodnikom sporo problemów. Do upadków zaczęło dochodzić jednak już od początku spotkania, a wynikały one z dosyć ostrej jazdy, głównie zawodników przyjezdnych. Już w pierwszym wyścigu z nawierzchnią zapoznał się bydgoski junior Mikołaj Curyło, który nieco przeszarżował na wejściu w drugi wiraż. Do kolejnych upadków doszło w trzecim i czwartym biegu, choć tym razem upadającym zawodnikom "pomagali" żużlowcy z Zielonej Góry. W trzecim biegu prowadzący Piotr Protasiewicz potrącił atakującego go Roberta Kościechę, doprowadzając do upadku bydgoszczanina. W kolejnym wyścigu Poloniści wychodzili na podwójne prowadzenie, ale wtedy Rune Holta przyczynił się do upadku swojego kolegi z zespołu Adama Strzelca. W obu przypadkach sędzia wykluczał sprawców upadków, a powtórki kończyły się podwójnymi wygranymi Polonii, dzięki czemu bydgoszczanie wyszli na ośmiopunktowe prowadzenie.
W początkowych wyścigach po rozegraniu pierwszego wirażu niewiele się działo. Sygnał do tego, że da się walczyć na dystansie dali uczestnicy gonitwy piątej. Najpierw na przeciwległej prostej Robert Kościecha wysforował się na prowadzenie, jednak szybko je stracił, bowiem na drugim łuku odzyskał je Andreas Jonsson, a dodatkowo Tomasz Gapiński przedarł się z końca stawki na trzecie miejsce. Na początku ostatniego okrążenia "Gapa" minął klubowego kolegę, ale nie zmieniło to wyniku wyścigu.
W szóstym biegu goście skorzystali z pierwszej rezerwy taktycznej i na starcie obok Piotra Protasiewicza pojawił się Andreas Jonsson. Ze startu jednak świetnie ruszył Krzysztof Buczkowski, który odniósł pewną wygraną. Na wyjściu z pierwszego wirażu świetną akcję przeprowadził bydgoski junior Mikołaj Curyło, który z końca stawki przedarł się na drugą pozycję. Na drugim łuku juniora zaatakował Protasiewicz, a bydgoszczanin popełnił błąd i upadł na tor. Na szczęście szybko się pozbierał i zdołał zejść z toru.
Kolejne uderzenie Polonistów nastąpiło w dziewiątym wyścigu. Emil Sajfutdinow, niemal bezbłędny w całym spotkaniu, w parze ze słabo się dotąd spisującym Artiomem Łagutą pewnie pokonali podwójnie Protasiewicza i Krzysztofa Jabłońskiego. Gości stać było jedynie na wygranie 4:2 jedenastego biegu, później wszystko wróciło do normy, a gospodarze jeszcze powiększyli swoją przewagę, wygrywając w takim samym stosunku dwunasty i trzynasty wyścig.
Dwunasta gonitwa mogła przynieść opłakane skutki. Walczącego o pierwsze miejsce Gapińskiego atakował również Jonsson. Na wejściu w drugi wiraż Szwed wyprzedził bydgoszczanina, który po chwili upadł. Wykluczenie Jonssona wywołało sporo kontrowersji, gdyż pomiędzy zawodnikami nie doszło do kontaktu. Na szczęście po kilku chwilach wstał i o własnych siłach udał się do parkingu. Pierwsze diagnozy mówiły jedynie o silnym stłuczeniu przedramienia. Sędzia, po obejrzeniu telewizyjnych powtórek, zdecydował o wykluczeniu Szweda, a poobijanego Gapińskiego, który został uznany za niezdolnego do występu w powtórzonym wyścigu, zastąpił bydgoski junior Szymon Woźniak, który zwyciężył po walce do ostatnich metrów. I to właśnie on stał się jednym z "ojców wygranej" Polonii, zdobywając w całym spotkaniu dziewięć punktów i da bonusy. - W przypadku Andreasa Jonssona uważam, że po pierwsze nie było tam żadnego kontaktu, po drugie Tomek Gapiński zamknął gaz, dostał jeszcze prędkości i zahaczył o Patryka Dudka. Tutaj Andreas nie był absolutnie winny - komentował zdarzenie tuż po meczu trener gości Rafał Dobrucki.
Trzynasty wyścig był jednym z najładniejszych w spotkaniu. Początkowo prowadził Protasiewicz, ale na początku drugiego okrążenia zdołał wyprzedzić go Sajfutdinow. "Pepe" nie rezygnował i do końca trwała ładna rywalizacja o zwycięstwo, choć bydgoski Rosjanin nie oddał go do mety. W pewnej odległości za dwójką liderów, toczyła się również zacięta walka o trzecią pozycję. Gdy na początku ostatniego okrążenia Holta wyprzedził Kościechę wydawało się, że w biegu padnie remis, jednak bydgoszczanin na prostej zdołał odeprzeć atak rywala. Również na zakończenie pojedynku zawodnicy zaserwowali kibicom "wisienkę na torcie". Początkowo liderował Sajfutdinow, a Krzysztof Byczkowski świetnie zachował się na pierwszym wirażu, atakiem przy krawężniku przedostając się z końca stawki na drugą pozycję. Nie zamierzał jednak odpuszczać Jonsson, który jeszcze na pierwszym okrążeniu wyprzedził "Buczka", a na początku drugiego "kółka" zdołał przedrzeć się przed Sajfutdinowa.
Po meczu satysfakcji nie krył menedżer Polonistów Jerzy Kanclerz: - Chciałbym pogratulować naszym zawodnikom, bo to przede wszystkim ich zasługa - przede wszystkim za atmosferę i za to, że udało nam się pokonać aktualnego Drużynowego Mistrza Polski różnicą czternastu punktów. Jego zielonogórski odpowiednik Rafał Dobrucki nie załamywał rąk po pierwszej przegranej: - Nie martwi mnie to aż tak bardzo, bo znamy historię jak to bywało w naszym przypadku. Taki kubeł zimniej wody na pewno nam się przyda. Mam nadzieję, że w następnych meczach nasi czołowi zawodnicy wyciągną prawidłowe wnioski. Wynik nie jest satysfakcjonujący i nie ma się czym chwalić, ale nie płaczemy nad rozlanym mlekiem. Myślę, że następne mecze będą wyglądały lepiej. Nie potrafiliśmy znaleźć recepty na ten tor, do tego ewidentnie przegrywaliśmy starty i dojazd do pierwszego łuku. Zawodnicy próbowali dokonywać wielu zmian, ale cały czas to nie było to. Musimy nad tym pomyśleć i popracować.
Polonia Bydgoszcz - Stelmet Falubaz Zielona Góra 52:38
Stelmet Falubaz Zielona Góra
1. Andreas Jonsson - 11 (2,3,1,2,w,3)
2. Krzysztof Jabłoński - 2+2 (1*,0,1*,0,-,0)
3. Piotr Protasiewicz - 6 (w,2,1,1,2,d)
4. Łukasz Jankowski - 1 (1,-,-,-)
5. Rune Holta - 1+1 (w,1*,0,0,-)
6. Patryk Dudek - 15 (2,2,3,3,2,3)
7. Adam Strzelec - 2 (1,1,-)
Polonia Bydgoszcz
9. Emil Sajfutdinow - 14 (3,3,3,3,2)
10. Artiom Łaguta - 4+1 (0,0,2*,2)
11. Tomasz Gapiński - 6+1 (2*,2,2,u/-,-)
12. Robert Kościecha - 8+2 (3,1*,1*,1,2)
13. Krzysztof Buczkowski - 10 (3,3,3,0,1)
14. Mikołaj Curyło - 1 (w,u,1)
15. Szymon Woźniak - 9+2 (3,2*,0,3,1*)
Bieg po biegu:
1. (62,92) Woźniak, Dudek, Strzelec, Curyło (w/u) 3:3
2. (62,20) Sajfutdinow, Jonsson, Jabłoński, Łaguta 3:3 (6:6)
3. (62,62) Kościecha, Gapiński, Jankowski, Protasiewicz (w/su) 5:1 (11:7)
4. (63,33) Buczkowski, Woźniak, Strzelec, Holta (w/su) 5:1 (16:8)
5. (62,88) Jonsson, Gapiński, Kościecha, Jabłoński 3:3 (19:11)
6. (62,94) Buczkowski, Protasiewicz, Jonsson, Curyło (u) 3:3 (22:14)
7. (62,73) Sajfutdinow, Dudek, Holta, Łaguta 3:3 (25:17)
8. (63,03) Buczkowski, Jonsson, Jabłoński, Woźniak 3:3 (28:20)
9. (62,82) Sajfutdinow, Łaguta, Protasiewicz, Jabłoński 5:1 (33:21)
10. (63,13) Dudek, Gapiński, Kościecha, Holta 3:3 (36:24)
11. (63,11) Dudek, Łaguta, Protasiewicz, Buczkowski 2:4 (38:28)
12. (63,06) Woźniak, Dudek, Curyło, Jonsson (w/su), [Gapiński (u/-)] 4:2 (42:30)
13. (62,29) Sajfutdinow, Protasiewicz, Kościecha, Holta 4:2 (46:32)
14. (63,15) Dudek (B), Kościecha (A), Woźniak (C), Jabłoński (D) 3:3 (49:35)
15. (62,62) Jonsson (C), Sajfutdinow (B), Buczkowski (D), Protasiewicz (A, d4) 3:3 (52:38)
Sędziował: Jerzy Najwer
Startowano wg 2. zestawu.
NCD: 62,20 - Emil Sajfutdinow w wyścigu 2.
Widzów: około 9000 (w tym ok. 1000 kibiców gości)