"Gingera" co oczywiste w ogóle taki stan rzeczy nie martwił. - Wygraliśmy z drużyną wrocławską dość dużą liczbą punktów, więc wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni. Ja swoją postawę oceniłbym dobrze choć przyznaję, że zawaliłem ostatni bieg. W tym drugim trochę brakło mi "z wyjścia" i myśleliśmy, że na ten trzeci trochę się odsypie, przez co nie zrobiliśmy korekt. Miało być lepiej, a wyszło gorzej. Czasem tak bywa - żałował wychowanek Startu Gniezno.
W niedzielę podopieczni Marka Cieślaka trenowali w przeszywającym zimnie oraz przy lekko padającym śniegu. W Lany Poniedziałek z kolei, zza chmur wychyliło się słońce i było odrobinę cieplej. Czy zmiana pogody nie miała wpływu na warunki torowe? - Dzień wcześniej, na treningu tor był trochę przyczepniejszy, ale też była całkiem inna pogoda. W dniu meczu z rana było podobnie, ale wyszło słońce, przypiekło w tor i zrobił się on odrobinę twardszy. Wynik świadczy jednak o tym, że nie wypadliśmy najgorzej - powiedział.
Enea Ekstraliga nie zwalnia tempa. Już w najbliższą niedzielę ekipa z miasta generała Bema wybiera się do Grodu Bachusa na szalenie ciężkie starcie ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra. Jakie nastroje przed tym meczem panują w teamie Gomólskich? - Mamy w sobie sporo optymizmu przed tym spotkaniem, ponieważ tor w Zielonej Górze należy do moich ulubionych. Dlatego dobrze by było trafić z ustawieniami motocykli już od pierwszej gonitwy. To jest Mistrz Polski, a dodatkowo w Ekstralidze nie ma już łatwych wyścigów. Mogę jednak zapewnić naszych kibiców, że damy z siebie wszystko - komunikuje na koniec.
Kacper Gomólski: Obiekt w Zielonej Górze jest jednym z moich ulubionych
Dla Kacpra Gomólskiego mecz z Betardem Spartą Wrocław był debiutem w polskiej najwyższej klasie rozgrywkowej. Młodzieżowiec Azotów Tauronu Tarnów zaczął z wysokiego "C", bo wygrał na "dzień dobry" bieg młodzieżowy, a do 61 punktów jakie zdobyły "Jaskółki" dołożył ostatecznie pięć . Goście uzbierali ich tylko 29 więc na Dolny Śląsk wracali w niezbyt dobrych nastrojach.