Na kilka godzin przed spotkaniem okazało się, że do Grudziądza nie dojedzie Denis Gizatullin, który utknął na lotnisku ze względu na niekorzystne warunki atmosferyczne. - Nieobecność Gizatullina wynikała z problemów na lotnisku w Gdańsku. Ze względu na złe warunki atmosferyczne lot Denisa z Londynu był opóźniany z godziny na godzinę - tłumaczył Michał Widera. W miejsce Rosjanina była opcja ściągnięcia Adriana Gomólskiego, który przebywa na zwolnieniu lekarskim. Ostatecznie zadecydowano, że Ostrovia skorzysta z zastępstwa zawodnika. - Adrian jest cały czas na zwolnieniu lekarskim. Raczej nie było sensu go ściągać, w zasadzie mógł przyjechać, ale lepiej odczekać trochę. Adrian pojedzie w następnych meczach - dodał trener gości.
Spotkanie było inauguracją sezonu żużlowego w Grudziądzu, gdyż spotkanie pierwszej kolejki w Lubinie zostało odwołane ze względu na niekorzystne warunki atmosferyczne. Podczas prezentacji niemal tradycyjnie już sezon żużlowy w Grudziądzu otworzył Prezydent Miasta Grudziądza - Robert Malinowski.
Już od samego początku ton zawodom nadawali gospodarze. W pierwszym biegu młodzieżowcy GTŻ-u mieli sporo szczęścia, gdyż na trzecim okrążeniu zdefektował motocykl Kacprowi Rogowskiemu.
Sporo emocji kibicom dostarczał Davey Watt, który w wyścigu trzecim na wyjściu z trzeciego okrążenia wyprzedził po szerokiej Ronnie Jamrożego. W biegu piątym natomiast zrobiło się ciasno na pierwszym wirażu i na tor upadł Tobias Kroner, a Jamroży walczył z parą gospodarzy, by po chwili także zapoznać się z nawierzchnią, w międzyczasie sędzia przerwał bieg. Niemiec bardzo szybko się podniósł, natomiast Jamroży długo leżał na torze trzymając się za bark. W powtórce poza zasięgiem był Andriej Karpov. Natomiast Davey Watt po słabszym starcie znajdował się na końcu stawki. Australijczyk bardzo szybko uporał się z Kronerem, a chwilę później pokonał także Jamrożego. Jak się okazało, był to ostatni start w tym spotkaniu tego ostatniego. - Odnowiła mi się kontuzja lewego barku. W powtórce jeszcze jakoś pojechałem, bo adrenalina działała. Czułem ból, ale byłem jeszcze w stanie jechać. Później się nasilało i musiałem podjąć decyzję o zrezygnowaniu z dalszych startów - tłumaczył wychowanek WTS-u Wrocław.
Po mizernym początku, w późniejszej fazie rozkręcił się Mariusz Staszewski. Zawodnik Ostrovii dość niespodziewanie wygrał bieg dziewiąty, czując na sobie oddech Norberta Kościucha, który przez cztery okrążenia nękał atakami rywala. Kolejne emocje przyniosła gonitwa jedenasta, kiedy po raz kolejny atomowym startem popisał się Peter Ljung. Słabiej tym razem wystartował bardzo dobrze radzący sobie dotychczas Norbert Kościuch. Wychowanek Unii Leszno przez cztery okrążenia atakował Kacpra Rogowskiego, który za każdym razem nie zostawiał miejsca pod bandą swojemu rywalowi.
Przed biegami nominowanymi było już 51:27 i jasnym było już, że kibice będą świadkami pogromu. Pomimo tego ostatnie dwa wyścigi przyniosły kibicom sporo emocji. W pierwszym z nich Norbert Kościuch na dystansie poradził sobie z Tobiasem Kronerem. Zwieńczeniem spotkania był bieg piętnasty, w którym Peter Ljung pokazał kwintesencję czarnego sportu. Ze startu uciekł rywalom Andriej Karpov. Tuż za nim znajdował się Mariusz Staszewski. Jadący za nimi Szwed z okrążenia na okrążenie zbliżał się do rywala. Decydujący atak Ljunga był na ostatnim wirażu, kiedy to nabrał prędkości po zewnętrznej i na mecie był dosłownie o błysk szprychy przed rywalem. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 61:29.
W zespole gości jedynie Peter Karlsson i w drugiej fazie zawodów Mariusz Staszewski nawiązywali walkę z rywalem. Reszta była tylko tłem dla grudziądzan. Gospodarze byli zdecydowanie lepiej dysponowani i przede wszystkim nie było słabych punktów. Może nieco więcej można było się spodziewać po Hansie Andersenie. Duńczyk jednak w ostatnim swoim starcie był już bardzo dobrze spasowany z grudziądzką nawierzchnią i nie miał sobie równych. Bardzo szybki, a zarazem waleczny był Peter Ljung, który rozgrzewał grudziądzką publiczność do czerwoności. Walki nie można odmówić także Wattowi, który pokazał, że będzie groźny w tym sezonie. Słowa uznania należą się także Andriejowi Karpovowi oraz Norbertowi Kościuchowi. - Wygraliśmy mecz, więc nie ma kogo rozliczać. Niektórzy pojechali trochę lepiej, inni trochę gorzej - krótko podsumował jazdę swoich podopiecznych Robert Kempiński.
Punktacja:
ŻKS Ostrovia Ostrów:
1. Adrian Gomólski Z/Z
2. Tobias Kroner 3 (0,0,-,0,-,2,1)
3. Mariusz Staszewski 9+1 (0,2,1*,3,2,1)
4. Ronnie Jamroży 3+1 (1,1,1*,-,-,-)
5. Peter Karlsson 11 (2,2,2,2,1,2,0)
6. Mateusz Piernikowski 1 (1,-,0,d)
7. Kacper Rogowski 2+1 (d,0,1,0,1*,d)
GTŻ Grudziądz:
9. Hans Andersen 5+1 (1,d,1*,3)
10. Norbert Kościuch 10+1 (3,3,2,0,2*)
11. Davey Watt 12+3 (2*,2*,2*,3,3)
12. Andriej Karpov 13 (3,3,3,1,3)
13. Peter Ljung 14+1 (3,3,3,3,2*)
14. Łukasz Cyran 4 (3,0,1)
15. Adrian Osmólski 3+1 (2*,1,0)
Bieg po biegu:
1. (69,79) Cyran, Osmólski, Piernikowski, Rogowski (d1) 5:1
2. (67,42) Kościuch, Karlsson, Andersen, Kroner 4:2 (9:3)
3. (67,77) Karpov, Watt, Jamroży, Staszewski 5:1 (14:4)
4. (66,81) Ljung, Karlsson, Osmólski, Rogowski 4:2 (18:6)
5. (67,53) Karpov, Watt, Jamroży, Kroner 5:1 (23:7)
6. (67,59) Ljung, Staszewski, Jamroży, Cyran 3:3 (26:10)
7. (67,88) Kościuch, Karlsson, Rogowski, Andersen (d2) 3:3 (29:13)
8. (67,73) Ljung, Karlsson, Staszewski, Osmólski 3:3 (32:16)
9. (68,37) Staszewski, Kościuch, Andersen, Kroner 3:3 (35:19)
10. (68,72) Karpov, Watt, Karlsson, Rogowski 5:1 (40:20)
11. (68,47) Ljung, Staszewski, Rogowski, Kościuch 3:3 (43:23)
12. (68,57) Watt, Kroner, Cyran, Piernikowski 4:2 (47:25)
13. (67,71) Andersen, Karlsson, Karpov, Rogowski (d4) 4:2 (51:27)
14. (68,18) Watt, Kościuch, Kroner, Piernikowski (d4) 5:1 (56:28)
15. (67,72) Karpov, Ljung, Staszewski, Karlsson 5:1 (61:29)
Sędzia: Paweł Słupski (Lublin)
NCD: w 4. biegu uzyskał Peter Ljung - 66,81 sek.
Widzów: ok. 4500 (w tym ok. 40 kibiców gości)
Startowano wg I zestawu