- Zremisowaliśmy z Falubazem. Czy tego się spodziewałem? Nie. Spodziewałem się, że wygramy. Co więc zawiodło? Maciek Janowski nie zrobił w niedzielę tylu punktów, ilu można się było spodziewać, a Martin Vaculik, nasz "Vacul", w czternastym biegu prowadził i zapoznał się z glebą - powiedział po meczu w Zielonej Górze Marek Cieślak.
Trener Azotów Tauron Tarnów, który w zeszłym sezonie wraz ze Stelmet Falubazem sięgnął po tytuł Drużynowego Mistrza Polski, w swoim stylu zażartował, że jego nowa ekipa nie wygrała w Zielonej Górze z powodu sympatii, jaką darzy swojego byłego pracodawcę. - Ponieważ was lubię, podarowałem wam ten jeden punkt - rzucił ze śmiechem w stronę zielonogórskich dziennikarzy.
Ekipa spod znaku Jaskółki w sezonie 2012 wciąż pozostaje niepokonana, ale co ciekawe tarnowianie na wyjazdowe zwycięstwo w najwyższej klasie rozgrywkowej czekają już sześć lat, od 2006 roku. Śmiało można jednak zaryzykować stwierdzenie, że skład, jakim w tym roku dysponuje zespół Marka Cieślaka, prędzej czy później odniesie tak wyczekiwaną przez tarnowskich kibiców wygraną na obcym terenie. Na szczęście dla sympatyków Falubazu, pierwszą od lat ekipą, z którą uda się wygrać na wyjeździe Hancockowi i spółce nie będzie aktualny Drużynowy Mistrz Polski.
Cieślak: Podarowałem Falubazowi punkt
W hicie drugiej kolejki ENEA Ekstraligi Stelmet Falubaz Zielona Góra na własnym torze zremisował 45:45 z Azotami Tauron Tarnów. Po meczu trener Marek Cieślak żartował, że ten jeden meczowy punkt podarował w prezencie klubowi spod znaku Myszki Miki.