Walasek: Szczęśliwy remis Falubazu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Były kapitan Falubazu Zielona Góra, a obecnie lider PGE Marmy Rzeszów, korzystając z tego, że jego ekipa w niedzielę nie jeździła, w roli kibica odwiedził stadion przy ulicy Wrocławskiej. Po meczu z Azotami Tauron Tarnów Grzegorz Walasek podzielił się z zielonogórskimi dziennikarzami swoimi przemyśleniami.

- Nie pytajcie mnie o to, dlaczego jedni w zielonogórskiej drużynie jadą dobrze, a inni nie. Nie wypowiadam się na takie tematy. Macie trenera Dobruckiego i jego zawodników. Ich o to pytajcie - powiedział po zakończonym remisem meczu Stelmet Falubazu z Azotami Tauron Tarnow Grzegorz Walasek. Macierzysty klub "Walasa" i aktualny Drużynowy Mistrz Polski po dwóch kolejkach ENEA Ekstraligi ma na swoim koncie jeden meczowy punkt. - Nie będę tego absolutnie oceniał. Zjawiłem się tu tylko i wyłącznie w roli kibica. Patrzyłem głównie na młodego Patryka Dudka, bo fajnie jedzie - zaznaczył Indywidualny Mistrz Polski z 2004 roku. Remis w Zielonej Górze nie ucieszył ani Stelmet Falubazu, ani Azotów Tauron Tarnów. Zdaniem Walaska to jednak mistrzowie Polski powinni się cieszyć z tego rezultatu. - Dla kogo to lepszy wynik? Wydaje mi się, że chyba dla Zielonej Góry. Dlaczego? No jak to? A oglądaliśmy te same zawody? (śmiech). Martin Vaculik w przedostatnim biegu trochę przesadził, pociągnęło go i niepotrzebnie upadł. Jechał już daleko z przodu, był zupełnie niezagrożony. Wydaje mi się więc, że to był remis szczęśliwy dla Zielonej Góry - ocenił poprzednik Piotra Protasiewicza w roli kapitana zespołu spod znaku Myszki Miki. Grzegorz Walasek w barwach Falubazu ostatni raz ścigał się w 2009 roku, kiedy to poprowadził zielonogórzan do pierwszego od 18 lat tytułu Drużynowego Mistrza Polski. Po tym sezonie odszedł do Bydgoszczy, a od zimy jest zawodnikiem PGE Marmy Rzeszów. - Co u mnie słychać? Czekamy na tor. Może uda się coś rozegrać za dwa tygodnie. Odjechałem jeden mecz, potem dwa tygodnie przerwy. Następnie udajemy się do Gorzowa. Być może po meczu ze Stalą zaczniemy już trenować w Rzeszowie. Mam nadzieję, że tak się stanie - podkreślił. Były ulubieniec zielonogórskiej publiczności przyznał, że nie cieszą go tak długie przerwy pomiędzy poszczególnymi występami. Zwłaszcza na początku sezonu. - To nie jest dobre. Wolałbym przynajmniej w tych pierwszych tygodniach jeździć bardziej systematycznie. Teraz znowu kilkanaście dni przerwy. Ale może nie będzie źle - zakończył z uśmiechem stary dobry znajomy w zielonogórskim parku maszyn.

Źródło artykułu: