Kacper Gomólski: Do zwycięstwa zabrakło punktów moich, Macieja i Dawida

W niedzielę zespół Azotów Tauronu Tarnów zremisował w Zielonej Górze z tamtejszym Stelemetem Falubazem 45:45. Do cennego rezultatu na terenie aktualnego DMP dołożył się m.in. Kacper Gomólski, który wywalczył trzy "oczka".

- Nie możemy być absolutnie załamani, że wywalczyliśmy remis. Jestem pewien, że każda z drużyn ekstraligowych, która tutaj przyjedzie chciałaby całe zawody być w kontakcie z zielonogórzanami. My byliśmy na tym przysłowiowym styku od początku do końca jest okej - wyjaśnia na początku rozmowy z portalem SportoweFakty.pl junior Jaskółek.

W spotkaniu z Myszkami Miki wynik gościom "trzymali" przede wszystkim prowadzący pary: Greg Hancock, Janusz Kołodziej i Leon Madsen. - Nasi liderzy pojechali tak jak należy. Do wygranej brakło punktów moich, Maćka i Dawida, bo szczerze mówiąc nie zawojowaliśmy świata. Coś tam jednak dołożyliśmy, a wszystko to złożyło się na remis z Mistrzem Polski więc w końcowym rozrachunku możemy być w jakimś stopniu zadowoleni - komunikuje.

Cały pojedynek odbywał się przy bez przerwy padającym deszczu. Mimo to tor był przygotowany perfekcyjnie, a zawody ani przez chwilę nie były zagrożone. - Już przed meczem tor był naprawdę fajny. Start był bardzo przyczepny, czyli tak jak lubię. Dlatego przy wychodzeniu spod taśmy wszystko "grało", ale "w polu" brakowało szybkości. Jechałem jednak w Zielonej Górze na nowym silniku i używałem go praktycznie pierwszy raz. Na razie oceniam go dobrze, ale spróbujemy nad nim jeszcze popracować żeby wycisnąć z niego wszystko co najlepsze. W czwartek mamy Złoty Kask w Toruniu więc zobaczymy jak dalej będzie - oznajmia 19-letni zawodnik.

Warte uwagi jest również to, że ekipa z Tarnowa nie przegrała w najwyższej klasie rozgrywkowej w meczu wyjazdowym po raz pierwszy od sześciu lat. - Będziemy starać się utrzymać tę passę jak najdłużej - ucina krótko młodszy brat Adriana Gomólskiego.

Będący na fali wznoszącej zespół z Tarnowa czeka teraz spotkanie na swoim obiekcie z nieobliczalnym Dospelem Włókniarzem Częstochowa, który jak na razie ma sobą jedną batalię ligową. - ENEA Ekstraliga ma to do siebie, że lubi niespodzianki. Świetny wynik Włókniarz osiągnął w Lesznie więc o lekceważeniu rywala nie może być mowy. Jak w każdym meczu damy z siebie wszystko i spróbujemy wygrać jak najwyżej - zapowiada "Ginger".

W rozmowie z sympatycznym wychowankiem Startu Gniezno postanowiliśmy wrócić do finału krajowych eliminacji do IMŚJ, który dokładnie tydzień temu został rozegrany w Tarnowie. Kacper zajął w nim siódme miejsce z dorobkiem dziewięciu punktów, co oznacza, że dla niego tegoroczne zmagania w tej imprezie już się zakończyły. - Strasznie się męczyłem na trasie. Miałem tam ogólne problemy z dopasowaniem się do nawierzchni. Pierwszy bieg jest w porządku, wyskakuję ze startu i gnam do przodu. Kolejne wyścigi, tor się odsypuje i mam kłopoty. W meczu z Betardem Spartą w trakcie zawodów nie zmieniliśmy w ustawieniach nic, w finale krajowym poczyniliśmy naprawdę dużo korekt, a ich wynik był praktycznie ten sam - zdradza i od razu dodaje: - Inna sprawa, że stawka świetnych polskich młodzieżowców mocno się ostatnimi czasy wyrównała. Ale o to w tym wszystkim chodzi i tak właśnie powinno być. Każdego z nas to na pewno zmobilizuje do jeszcze bardziej wytężonego wysiłku, większej pracy.

Źródło artykułu: