Do Gorzowa juniorzy Falubazu przyjechali w czwórkę, a więc wiadomo było, że któryś z młodzieżowców będzie musiał oddać swój start koledze. Jednym z tych zawodników był Adam Strzelec, a w jego miejsce pojechał Adrian Wojewoda. - Wszystko było ustalone już na początku zawodów. Trener powiedział, że pojadą wszyscy i tak też się stało - odpowiadał po zawodach junior zielonogórzan.
W swoim najsłabszym biegu Strzelec dowiózł do mety "jedynkę". - Jeśli chodzi o jedynkę to troszeczkę mi ten bieg nie wyszedł. Chciałem na początku puścić kolegę do przodu, bo jechaliśmy na podwójnym prowadzeniu, a sam na tym straciłem. Później jeszcze popełniłem błąd na trasie. Ogólnie jednak jestem zadowolony ze swojego występu - ocenił zdobywca sześciu punktów w MDMW.
W tym samym biegu Adam Strzelec musiał jednak odpierać ataki Adriana Cyfera. - Podciął moje koło i to nawet był mocny kontakt - wspomina zawodnik Falubazu. - Powiem szczerze, że już czułem na sobie gips, śmierdziało mi szpitalem w tej akcji - kontynuował podopieczny Andrzeja Huszczy. - Po biegu nawet do mnie nie podszedł i nie przeprosił, ale nie mam do niego o to pretensji - zakończył zawodnik zwycięskiej drużyny.