- Nie miałem w sobotnich zawodach ani jednego dobrego startu, a na tym torze wyjście spod taśmy było kluczem do sukcesu. Na dystansie niewiele można było zdziałać. Słabo wyjeżdżałem ze startu i ciężko było zdobywać więcej punktów. Liczyłem na zdecydowanie lepszy wynik, ale niestety nie znaleźliśmy recepty na szybkie starty na Markecie - podsumował swój występ w Grand Prix Czech dla SportoweFakty.pl Fredrik Lindgren.
Praga już po raz szesnasty gościła uczestników cyklu Grand Prix. Szwedzki żużlowiec podkreślał świetną atmosferę, jaka panuje na Markecie, ale miał zastrzeżenia do toru, który nie sprzyjał ściganiu. - Praga to wspaniałe miasto. Każde zawody Grand Prix to spore wydarzenie. Szkoda tylko, że kibice nie obejrzeli wielkiego ścigania na Markecie. Co tu dużo mówić - turniej był nudny. Walki na dystansie praktycznie nie było - ocenił "Fredka".
Kolejna runda Grand Prix pod koniec maja zostanie rozegrana na torze czasowym w Goeteborgu. - Oczywiście, każde zawody Grand Prix w mojej ojczyźnie są dla mnie wyjątkowe. W Goeteborgu będziemy mieli za sobą wielu kibiców. Zawody obejrzą na żywo moi sponsorzy. Będę chciał zaprezentować się tam lepiej niż w dotychczasowych trzech rundach cyklu - kończy Fredrik Lindgren, który w klasyfikacji przejściowej z dorobkiem 22 punktów zajmuje dziewiąte miejsce.