Peter Ljung przed Grand Prix Czech zapowiadał, że chciałby poczynić progres w swojej zdobyczy punktowej. W Nowej Zelandii zdobył 4 punkty, w Lesznie wywalczył 6, a w Pradze liczył na co najmniej 8. Zdobył jednak tylko 5 "oczek", co daje mu dokładnie taką średnią na jeden turniej. - Wygrałem kilka startów w Pradze. Miałem znakomite wyjście spod taśmy, ale na dystansie mój motocykl spisywał się bardzo źle. Te same silniki jechały dobrze w różnych ligach, w których startuję. Na Grand Prix jednak nie zdały egzaminu. Wydaje mi się, że były zbyt mocne. Próbowaliśmy je osłabić, ale nie znalazłem optymalnych ustawień sprzętu na tor w Pradze - powiedział dla SportoweFakty.pl Peter Ljung.
Szwed jest debiutantem jako stały uczestnik cyklu Grand Prix i każdy turniej jest dla niego nowym doświadczeniem. - Czuję, że jestem w stanie jeździć na poziomie zawodów Grand Prix. Muszę jednak popracować jeszcze nad sprzętem. Przecież nieprzypadkowo trzy razy prowadziłem w Pradze. Na wyjściu z wiraży rywale jednak mijali mnie, bo mieli szybsze motocykle. Czułem, że brakowało mi szybkości - dodaje Ljung.
Choć Grand Prix Czech w Pradze odbywało się już po raz szesnasty, Peter Ljung debiutował na Markecie. - Tor w Pradze jest trudny od odczytania. Próbowaliśmy zarówno na treningu jak i na zawodach znaleźć optymalne ustawienia motocykla, ale nie było to takie łatwe. Jeśli chodzi o atmosferę Grand Prix w Pradze, jest ona wyjątkowa. Bardzo fajnie się tutaj jeździło. Mam nadzieję, że wrócę jeszcze tu kiedyś i postaram się o lepszy wynik niż w sobotę - kończy Ljung, który w trzech dotychczasowych turniejach zgromadził 15 punktów, co plasuje go na czternastym miejscu w klasyfikacji prześciowej Grand Prix.