- Dręczyły nas trochę problemy sprzętowe podczas tego meczu. Indywidualnie przytrafiło mi się kilka błędów, straciliśmy ważne punkty, których być może zabrakło do końcowego triumfu. Przyznam szczerze, że liczyłem na odniesienie zwycięstwa - podsumowuje spotkanie Kolejarza Rawag Rawicz z ROW-em Rybnik dla SportoweFakty.pl Oliver Allen.
Tor, na którym w niedzielne popołudnie przyszło rywalizować żużlowcom obu drużyn, jest specyficzny jak na polskie warunki. Czy istnieją jakieś podobieństwa pomiędzy rawickim obiektem a brytyjskimi? - Myślę, że można go w pewnym stopniu przyrównać do tego z Peterborough. Tor w Rawiczu jest dobry, może trochę wyboisty. Startowałem już na nim raz w przeszłości i jazda sprawiała mi wówczas przyjemność. Niedawno, kiedy spojrzałem w kalendarz i zobaczyłem, że mamy tam spotkanie, nasunęły mi się pozytywne wspomnienia - przyznaje były zawodnik GTŻ-u.
Brytyjczyk w kilku ostatnich sezonach ścigał się na pierwszoligowych owalach, teraz natomiast postanowił spróbować jazdy na najniższym szczeblu. Czy zdaniem żużlowca zauważalna jest duża różnica w poziomie dzieląca obie ligi? - Jeśli chodzi o zawodników z numerami 1 i 5, to właściwie oni mają takie umiejętności, jak ci rywalizujący na co dzień w pierwszej lidze. Pozostali są trochę słabsi, ale i tak żadne zawody nie są łatwe, a na punkty trzeba solidnie zapracować - dodaje Allen.
Atmosfera, jaką rybnicki obcokrajowiec zastał na Śląsku, jest dla niego miłym zaskoczeniem. - Wszyscy z otoczenia klubu są dla mnie bardzo życzliwi, mamy wspaniałych fanów, nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń. Jestem naprawdę szczęśliwy w tym klubie - stwierdza 30-latek.
Sytuacja sprzętowa jeźdźca z Wysp Brytyjskich nie daje mu powodów do zmartwień. - Mam pięć kompletnych motocykli, co uważam za liczbę wystarczającą i zadowalającą mnie. Trzy z nich przeznaczyłem na starty w Wielkiej Brytanii, natomiast dwa pozostają cały czas w Polsce - kończy Oliver Allen.