Rune Holta: Początki bywają trudne

Korzystając z przerwy w rozgrywkach, Rune Holta szlifuje formę przed kolejnymi meczami. Z tego powodu trenował w piątek w Opolu, a w sobotę weźmie udział w memoriale Jana Ciszewskiego. Opowiada o powodach słabszej dyspozycji i reakcjach po śmierci Lee Richardsona.

Holta w Opolu pojawił się niespodziewanie. Trenował samodzielnie i testował nowe ustawienia. - Rano wylądowałem we Wrocławiu i skorzystałem ze sposobności, by pojeździć na torze innym niż te, na których startuję zazwyczaj - tłumaczy. - To nie moja pierwsza wizyta w Opolu. Jeździłem tu kilka lat temu, na początku moich występów w Polsce, ale niewiele z tego pamiętam. Owal ten jest nieco krótszy od pozostałych polskich, lecz odpowiada mi. Cieszę się, że mogłem potrenować i sprawdzić sprzęt. W sobotę czeka mnie start w memoriale w Rybniku, potem wylatuję na mecz ligi szwedzkiej.

Norweg z polskim paszportem przed sezonem zasilił Falubaz Zielona Góra, ale na razie nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań. - Nie jestem do końca zadowolony ze swojej dyspozycji - podkreśla. - Lepsze występy przeplatam gorszymi, ale brakuje mi stabilizacji. Próbuję dostosować się do nowych silników i poznać, jak pracują. Różnią się one od tych, które posiadałem w poprzednich sezonach. Czuję, że są szybkie, ale muszę nauczyć się z nimi współpracować. Jestem tego coraz bliżej, choć zawsze, u każdego żużlowca, ta nauka zajmuje sporo czasu. Początki sezonu bywają trudne, lecz z zawodów na zawody forma powinna zwyżkować.

Mimo że Falubaz w dotychczasowych spotkaniach nie zachwycił, to Holta wierzy, iż jego drużyna zdobędzie medal. - Jesteśmy jednym z kandydatów do podium - uważa. - Czy zajmiemy pierwsze lub drugie miejsce, to dużo zależy od dyspozycji dnia, ponieważ liga jest bardzo wyrównana. Wiele może się jeszcze zdarzyć, na przykład gdy któryś z zawodników dozna kontuzji. Na końcu potrzebne będzie także szczęście. Wierzę, że nam ono dopisze i ten sezon okaże się dla nas udany.

Podobnie jak inni żużlowcy, tak i Rune Holta mocno przeżył śmierć Lee Richardsona. - Znałem Lee bardzo dobrze, między innymi ze wspólnych startów w różnych klubach. Jego śmierć poruszyła mnie, ale najbardziej ucierpiała rodzina i nikt po prawdzie nie wie, co oni mogą czuć. To wydarzenie zostanie mi w głowie na długo. Nie da się o tym zapomnieć za pstryknięciem palców. Jednak gdy wyjeżdżasz na tor, musisz koncentrować się na wyścigu i nie możesz się bać. Lee był bardzo dobrym człowiekiem. Zawsze uśmiechnięty, przyjacielsko nastawiony i ambitny. Mogę się o nim wypowiadać tylko pozytywnie. Pamięć o nim szybko nie zginie.

Komentarze (31)
avatar
rzeszowiak
23.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ziber -twierdzisz tymi słowami ze holta dużo gada a mało robi ? 
avatar
Tylko Gorzów - STAL KS
20.05.2012
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
1. Byłem na stadionie i około 5 biegu kumpel zadzwonił, że Lee zmarł w szpitalu
2. Po 7 wiedzą wszyscy (niektórzy wiedzieli duuuuużo wcześniej ale tego "nie by
Czytaj całość
avatar
Zbeer
20.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Holta to na chwilę obecną taki Bob Sapp speedwaya. 
avatar
ROSE
19.05.2012
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Tak naprawde to Holcie wyszedl jeden mecz i to na nieszczecie Apatora. Holta ma problemy nie z nadgarstkami tylko ze sprzetem. Nowe tlumiki zabily jego rytm jazdy bo nie odpowiadaja stylowi jeg Czytaj całość
avatar
yes
19.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zebrał dzisiaj 6 punktów. Czy trening w Opolu pomógł?