Bartosz Tarnowski: Po jednym meczu przerwy powróciłeś do składu Orła Łódź i dzięki dobremu występowi dołożyłeś swoją cegiełkę do wysokiego zwycięstwa nad drużyną z Grudziądza.
Rafał Trojanowski: Był to dobry występ, jak na tyle nerwowości przed meczem. Był to dla mnie ważny mecz. Wskoczyłem do składu po nieobecności w Grudziądzu. Wiadomo, gdyby mi coś nie wyszło i był by to mecz na styku, to na pewno trener i oczywiście ja, nie bylibyśmy zadowoleni. Ale wszystko ułożyło się dobrze. Mocny przeciwnik i dobry mecz w naszym wykonaniu. Wszyscy jechali równo i dobrze. Widać, że mamy fajną i mocną drużynę.
Na pochwałę zasługuje twoja współpraca z Mateuszem Szczepaniakiem. Wasza współpraca na torze układa się bardzo dobrze, a było to widać szczególnie w dziesiątym biegu.
- Jechaliśmy tak, żeby wygrać 5:1 wszystkie biegi. Bodajże z Mateuszem nie przegraliśmy żadnego biegu od początku sezonu, wprawdzie tym razem doznaliśmy raz takiej porażki. Była to dobra drużyna i wszystko mogła się zdarzyć.
GTŻ Grudziądz to dobra drużyna, ale jak widać, nie taki diabeł straszny, jak go malują i bez najmniejszych problemów rozgromiliście rywali.
- Myślę, że nikt się tego nie spodziewał. Był to bardzo ciężki mecz, dla mnie chyba najtrudniejszy. Bo taka sytuacja nie wpływa dobrze na psychikę zawodnika, gdzie musi pojechać dobrze. Bo wiadomo, że Peter Kildemand dobrze jechał u nas i równie dobrze mógł jechać teraz i też by sobie poradził. Cieszę się, że wszystko poukładało się dobrze. Zwłaszcza, że zmieniałem motocykle, bo po drugim biegu powróciłem do silnika z ubiegłego roku.
Czy zakładaliście sobie przed meczami z Grudziądzem, że uda wam się wygrać dwumecz, dzięki czemu zdobędziecie punkt bonusowy?
- Takiego zastanawiania się nie ma w sporcie. Bardziej nad tym zastanawiają się kibice, trenerzy czy też działacze. My, jako zawodnicy, nie kalkulujemy, jedziemy na zawody, aby wygrywać. Jeżeli się uda, to wygrywamy dużo. Tutaj też nikt nie kombinował, czy będzie bonus, czy też nie. Po prostu mieliśmy wygrać mecz, tak jest i będzie zawsze. Tutaj nie ma takiej oceny, czy bonus będzie, czy nie. Każdy walczy do końca o to, aby wygrywać.
Orzeł Łódź, obok Startu Gniezno, jest jedną z dwóch drużyn, które są już za półmetkiem rundy zasadniczej. Jak możesz ocenić dotychczasową rywalizację w lidze?
- Myślę, że jest lepiej. Ta liga jest bardziej wyrównana. Przed sezonem wszystkie wróżki i wróżbici już tam poukładali wszystko. Grudziądz z Gnieznem mieli już nie być w ogóle do złapania, a tu pewnie najwięksi znawcy powiedzieli by, że nie ma sensu jeździć do nich, bo mecze będą przegrane wysoko. Wszystko się zmieniło tak, że jest bardzo fajnie, ciekawie dla kibiców. Fajnie, że Ostrów też zawalczył mocno z Gnieznem u siebie. Uważam, że nie ma murowanych faworytów.
Jak to się dzieję, że Orzeł z lepszymi zespołami jedzie jak równy z równym, a ma problem z drużynami, które na papierze są słabsze? To leży jakoś w psychice, że motywujecie się na lepszych, a z tymi teoretycznie słabszymi jedziecie gorzej?
- Nie, nie ma czegoś takiego. Mówisz tu chyba o meczu z Ostrowem. Jechaliśmy do Ostrowa na dość ciężki mecz. My nie jesteśmy żadnymi faworytami przed żadnym meczem na wyjeździe, bo tak nie było. Jechaliśmy normalnie walczyć o zwycięstwo. Ale nikt nie jechał tam z myślą, że rywal jest gorszy i nam odpuści. Wygrali mecz z Łotwą, która później pokonała Gniezno. Nie ma czegoś takiego. Na wszystkie mecze jedziemy tak samo zmobilizowani. Nie lekceważymy przeciwników, bo nie jesteśmy żadnymi faworytami.
Teraz czeka was mecz z Lokomotivem Daugavplis na łotewskim torze, który już miałeś okazję w miarę dobrze poznać.
- No tak. W ubiegłym roku było bardzo fajnie. Pierwszy bieg wypadł dobrze, w drugim prowadziłem po opadach deszczu. Tor był bardzo ciężki i prowadziłem. Ale miałem upadek i niestety już później nie mogłem uczestniczyć w zawodach. Jak będzie w tym roku? Zobaczymy. Jest to na pewno dziwny tor (śmiech). Jest to tor, jak każdy inny. Ja tam nie widzę jakiejś specyfiki. Bo tak mogą powiedzieć też grudziądzanie, że nasz jest dziwny i szukają ustawień. Nie są to zawodnicy z pierwszej łapanki. Jeździli na różnych obiektach, różnego rodzaju, ale na naszym nie potrafili nic zrobić. Ale tak bywa, że ten tor na Łotwie jest jeszcze nie rozgryziony przez nasze drużyny.
Teraz przed wami dwa tygodnie przerwy. Jak zamierzasz je spędzić? Praca nad sprzętem, czy ciężkie treningi na torze?
- Wiesz co, zaskoczyłeś mnie. Mamy dwa tygodnie przerwy? Bardzo dobrze, bo będziemy mogli przemyśleć wszystko. Jeżeli chodzi o mnie, to będzie trzeba też przeanalizować to spotkanie z Grudziądzem. Nie był to jakiś idealny mecz dla mnie. Ale myślę też, że główną rolę sprawił fakt tej dużej presji na mnie. Ogólnie z presją radzę sobie nieźle, ale był to ciężki mecz dla mnie. Teraz potrzebuję chwilę spokoju, aby przeanalizować wszystko i poukładać wszystko do następnych zawodów.
Dla Trojana na łódzkim torze nie ma straconych pozycji. Czasem się udaje czasem nie ale Trojan zawsze walczy. Szarże po szerokiej t Czytaj całość