Jan Ząbik poświęca mnóstwo swojego czasu na szkolenie młodych chłopców, pragnących zostać żużlowcami. Toruński szkoleniowiec czerpie z tego mnóstwo satysfakcji. - Od lat zabiegam o to, by w toruńskiej drużynie pozostawało jak najwięcej naszych wychowanków. Kiedyś postanowiliśmy przy ul. Broniewskiego wybudować mały tor, na którym do dziś wychowuje się wielu zawodników. To samo zrobiliśmy później na lotnisku, gdzie na minitorze w każdą sobotę jeżdżą mali i duzi żużlowcy. Kiedy pracuję z młodymi ludźmi, obserwuję, jak oni rosną, zdobywają doświadczenie, odnoszą sukcesy. Jest to dla mnie bardzo ważne. Cenię ich za to, że chcą być kimś, że starają się coś osiągnąć, wykazać się w jakimś sporcie. Chodzi przecież o to, by jak najmniej było ich na ulicy - powiedział trener Unibaksu w rozmowie z Nowościami.
Jak według Jana Ząbika rozpoznać, kto nadaje się na żużlowca? - Wystarczy spojrzeć, jak jeździ na rowerze czy motorze, jakie ma ruchy, jak siedzi, jak kręci gazem. Nietrudno ocenić, czy ktoś ma zmysł do tego sportu. Na torze liczą się przecież ułamki sekund, trzeba reagować błyskawicznie, mieć to coś. Jak już wspomniałem, mamy teraz około dwudziestu takich młodych adeptów. I cały czas ktoś dochodzi. A to jeździł na crossie, a to na kartingach. Jak ma doświadczenia z motoryzacją, czuje ją, to znaczy, że szybciej się nauczy. A zostaną tylko najlepsi. Po po paru jazdach będzie kolejna selekcja... - uważa szkoleniowiec toruńskich "Aniołów".
Źródło: Nowości
Wiem ze sie ze mna nie zgodzicie ale Jan Czytaj całość