- Od samego początku byliśmy przekonani o tym, że Gorzów będzie szalenie ciężko pokonać. Zwłaszcza patrząc na ich ostatnie wyniki, gdzie nie było różnicy, czy jeździli u siebie czy na wyjeździe. Wszędzie im się udawało bardzo łatwo rozprawiać z rywalami. Tym bardziej byliśmy mocno zmotywowani, by pokazać, że nie jesteśmy słabszą drużyną i też mamy w planach walczyć o najwyższe cele. Fajnie, że wygraliśmy, ale szkoda, że tylko dwoma punktami – mówi "Magic". - Bardzo mi szkoda przede wszystkim tego biegu czternastego, gdzie wespół z Martinem Vaculikiem nie udało nam się go inaczej rozegrać. Mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej - kontynuuje.
Wychowanek klubu z Wrocławia zaznacza, że wciąż uczy się tarnowskiego obiektu. A po zmianach jakich dokonał na nim w zimie Marek Cieślak nie jest to łatwe. - Ten tor bardzo szybko się zmienia z każdym równaniem i polaniem. Co chwilę trzeba dobierać inne przełożenia, a to naprawdę nie jest łatwe. Widać to bardzo dobitnie na moim przykładzie. Najpierw wygrywamy wyraźnie podwójnie z Januszem Kołodziejem, a już w następnej gonitwie przyjeżdżam do mety trzeci. Uczymy się więc tego owalu cały czas - oznajmia 21-latek.
Od początku swojej przygody z Tarnowem Janowski może liczyć na wsparcie swojego mentora, idola, a zarazem przyjaciela Grega Hancocka . - I tak jak często rozmawiam z Gregiem, zawsze mi powtarza, że nieważne w jakim jesteś wieku, żużla będziesz się uczył do końca kariery. Z boku tak może się wydawać, że to łatwa dyscyplina, ale tak nie jest - zdradza.
"Jaskółki" są jednym z tych zespołów, który w ten weekend ma wolne i nie odrabia żadnych zaległości. Tydzień później niepokonany lider Enea Ekstraligi uda się jednak na kolejny poważny wyjazdowy sprawdzian. Tym razem do Torunia na mecz z Unibaksem. - Na MotoArenie jeździ mi się całkiem dobrze. Jest to ładny i ciekawy tor, na którym praktycznie zawsze można się fajnie pościgać. Będziemy tam walczyć o zwycięstwo, ale jesteśmy przekonani, że nie będzie łatwo - komunikuje Janowski.
2 czerwca na torach w Czerwonogradzie i Terenzano odbędą się półfinały Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Obrońca tytułu dostał nominację do startu na Ukrainie. Nie przywiązuje jednak do tego większej uwagi. - Przygotowuję się podobnie do tych zawodów jak do każdych innych. Można powiedzieć, że jestem gotowy. Mamy duży zapas sprzętu. Najpierw jednak trzeba przejść ten półfinał i z niego się zakwalifikować dalej. Było mi obojętne gdzie pojadę. Trzeba dać z siebie wszystko, żeby wejść do finału, który w tym sezonie składa się z aż siedmiu turniejów - kończy.