Krzysztof Wesoły: Stal Gorzów otrzymała w sobotę karę za nieregulaminowy stan toru w dniu meczu z 22 kwietnia, gdy to gorzowianie podejmowali na własnym obiekcie PGE Marmę Rzeszów. Czy zgadzacie się z tą decyzją?
Ireneusz Maciej Zmora: Niewykluczone, że odwołamy się od tej decyzji, bo sytuacja nie jest dla nas komfortowa. Niemniej jednak kwestia przygotowania toru do zawodów i oceny jego stanu jest obecnie problemem i to dużym całego żużla w kraju. Świadczy o tym choćby liczba kar. Tory są przygotowywane przez gospodarzy tak aby stanowiły ich przewagę nad drużyną przyjezdną. I nie ma co się temu dziwić. Kibic, który płaci za bilet czy sponsor, oprócz dobrego widowiska, chce oglądać zwycięstwa swojej drużyny. W efekcie działacze czują silną presję i próbują wykorzystać każdą okazję aby zyskać przewagę nad rywalem.
Ale jak takie szykowanie toru ma się do regulaminu sportu żużlowego?
- I to jest problem o którym mówię. Wszyscy wiedzą, że tor jest tak szykowany aby był atutem gospodarzy, więc goście próbują gospodarzom zabrać tą przewagę i u sędziego kwestionują stan toru. Sędzia stoi w niezręcznej sytuacji, bo jeżeli nie wykona prac kosmetycznych o które prosi drużyna gości, to w przypadku upadku i kontuzji zawodnika sędzia zostaje oskarżany przez drużynę gości że to jego wina, bo nic nie zrobił z torem. W efekcie często jest tak, że sędzia, który wchodzi na tor na godzinę przed rozpoczęciem zawodów często dla świętego spokoju zarządza jakieś prace kosmetyczne na torze o czym musi napisać w swoim sprawozdaniu, a Ekstraliga Żużlowa zgodnie z regulaminem wszczyna postępowanie dyscyplinarne. Dobrym przykładem takiego stanu rzeczy jest nasz ostatni mecz ligowy w Gorzowie, podczas którego w pierwszych pięciu wyścigach rekord toru poprawiany był aż cztery razy. W tym w pierwszym wyścigu przez świetnie dysponowanego w tym roku Patryka Dudka reprezentującego drużynę przyjezdną. Zawodnik drużyny gości w pierwszym stracie bije rekord toru, a gospodarz jest ukarany za niewłaściwe przygotowanie toru?! I co bardzo ważne, sędzia nakazał kosmetykę toru na wniosek sztabu szkoleniowego drużyny przeciwnej. I kolejna ważna rzecz. Zgodnie z regulaminem karę za nieregulaminowe przygotowanie toru poniesie również kierownik zawodów, który jak doskonale wiemy nie ma na to wpływu. O sposobie przygotowania toru decyduje sztab szkoleniowy gospodarzy na czele z trenerem. To są rzeczy o których trzeba rozmawiać i szukać rozwiązań, które wpłyną pozytywnie na dalszy rozwój żużla. W żaden sposób nie zamierzam krytykować decyzji Komisji Orzekającej Ligi. Zgłaszam jednak problem nad którym należałoby się pochylić.
Jakie jest zatem wyjście z sytuacji?
- Warto poprzeć rozwiązanie o którym od pewnego czasu dyskutuje się w środowisku żużlowym, a nad którym pracuje Ekstraliga Żużlowa oraz Polski Związek Motorowy i wprowadzić instytucję sędziego technicznego, który byłby już na miejscu rozgrywania zawodów dzień wcześniej lub przynajmniej od czterech do sześciu godzin przed zawodami. Ale nie może to być osoba w charakterze obserwatora, który patrzy i nic nie może. Sędzia techniczny powinien kierować lub przynajmniej nadzorować prace zespołu odpowiedzialnego za przygotowanie toru z prawem do nakazania podjęcia określonych działań. Tak jak robi to sędzia przed zawodami. I wówczas sędzia zawodów odbierałby tor od sędziego technicznego. Skończyłyby się niepotrzebne dyskusje o stanie toru. Drużyna przyjezdna nie miałaby podstaw do kwestionowania jego stanu - jak to dziś czasami bywa - zanim go zobaczy. To jest ważne! Niektóre sztaby szkoleniowe już przed meczem podejmują decyzję, że będą kwestionować stan toru! Zwróćmy uwagę, że na zawodach typu Grand Prix czy Drużynowy Puchar Świata do przygotowania toru są wyznaczone osoby i nie są nimi przedstawiciele gospodarza imprezy. Proszę mi powiedzieć, ile pan pamięta odwołanych turniejów Grand Prix z powodu opadów deszczu?
Nie było ich za wiele.
- Widzi pan, a jeżeli chodzi o zawody ligowe w Polsce, to można takie przypadki mnożyć bez końca. I jeszcze jedna sprawa. Na Grand Prix nikt z zawodników nie kwestionuje stanu toru. Jeżeli jury podejmuje decyzję, że zawody się odbędą, to zawodnicy nie dyskutują tylko jadą. I tak samo powinno być w lidze. Jeżeli sędzia techniczny i sędzia zawodów uznają, że jedziemy, to nie powinno być na ten temat dyskusji. Gorąco kibicuję władzom Ekstraligi Żużlowej i PZM za jak najszybszym wprowadzeniem instytucji sędziego technicznego, bo to po pierwsze zakończy wiele niepotrzebnych dyskusji, a po drugie pomoże nam wszystkim stworzyć lepszy produkt za który chętniej zapłacą kibice, sponsorzy i telewizja.
Ale wprowadzenie sędziego technicznego stanowiłoby dodatkowy koszt.
- W obliczu kar, które płacą dziś kluby za "nieregulaminowe" przygotowanie toru, wysokość kosztów związana z wprowadzeniem sędziego technicznego byłoby oszczędnością. A korzyści wizerunkowe dla żużla zarówno w skali mikro i makro byłyby olbrzymie.