Damian Gapiński: Jaka była idea wprowadzenia Regulaminu Finansowego?
Ryszard Kowalski: Urealnienie budżetów klubów. Zespół przygotował uchwałę, regulamin, który został przedstawiony do akceptacji wspólników i taką akceptację otrzymał. W środę został on oficjalnie zatwierdzony i wejdzie w życie od sezonu 2013.
Dużo kontrowersji budzi zapis dotyczący opłaty transferowej, która będzie płacona na rzecz Spółki. Czy już podjęto decyzję, na co zostaną przeznaczone te pieniądze?
- Jest to przychód Spółki i wspólnicy w ramach swoich kompetencji zadecydują, na co przeznaczyć określone środki. Pamiętajmy, że są to bazowe stawki, które mogą być płacone w przypadku transferów zawodników, mogą być anulowane lub zmniejszone. Trudno w tej chwili mówić, jakie będą wpływy z tego tytułu, dlatego trudno dzielić pieniądze, których się jeszcze nie ma.
Wszyscy zadają sobie pytanie, czy organ powołany do kontroli nad przestrzeganiem Regulaminu Finansowego będzie konsekwentny w karaniu klubów, które dopuszczą się złamania przepisów.
- Główną ideą jest to, że nie zabraniamy płacić więcej. W myśl zasady - bogatemu wolno. Jeżeli ktoś jest bogaty, to powinien się podzielić z pozostałymi klubami. Mechanizm kontroli będzie dwojaki. Po pierwsze każdy klub co roku będzie przechodził audyt. Pozwoli to na wygenerowanie raportu, z którego będzie wynikało, czy klub przestrzega postanowień regulaminu. Po drugie będzie to kontrola z urzędu lub na wniosek. Jeżeli będziemy posiadali informacje, że dany klub łamie regulamin, to będziemy mogli wszcząć postępowanie. W świetle regulaminu również zawodnik będzie mógł ponosić konsekwencje w przypadku złamania regulaminu. Przypomnę, że w tym sezonie mieliśmy już przypadki łamania regulaminu i Komisja Orzekająca Speedway Ekstraligi nakłada na kluby różnego rodzaju kary. Skoro kluby zgodziły się na wprowadzenie takiego rozwiązania, to oznacza to, że chcą się same w jakiś sposób ograniczyć.
Ale wiemy, że Polak potrafi. Nie obawia się pan, że kluby znajdą obejście dla obowiązujących przepisów?
- Jeżeli będą pojawiały się sytuacje, które nie będą w żaden sposób uregulowane przepisami, to Zarząd ma kompetencję do tego, aby podjąć określone działania. Będzie to również sygnał to tego, aby uszczelnić przepisy. Tak samo dzieje się chociażby w prawie podatkowym. To życie weryfikuje przepisy i ich treść. Każdy kontrakt będzie zbadany pod kątem jego zgodności z regulaminem. W kontraktach nie będą mogły pojawić się niezgodne z przepisami zapisy. Natomiast to, jak są one realizowane, będzie wynikało z kontroli finansowej. Trudno w tym momencie przypuszczać, aby ktoś pokusił się o prowadzenie tak zwanej kreatywnej księgowości. Jest system kar, który w tym przypadku będzie mógł być zastosowany. Myślę, że kluby wezmą to pod uwagę.
Zmieniono także regulamin DMP. Czy żadne zapisy nie budzą pana wątpliwości?
- A jakie miałyby budzić wątpliwości?
Chociażby ten dotyczący juniorów pod numerami 6 i 7 oraz 14 i 15.
- Taka była wola wspólników, aby większą rolę odgrywali zawodnicy, którzy prezentują zbliżony poziom sportowy, a ponadto chcemy inwestować w nasza młodzież. Da to długofalowe efekty dla dyscypliny. Tak naprawdę ten przepis dotyczy kilku zawodników w Polsce. Zawodników, którzy dzisiaj z powodzeniem startują z seniorami. Kluby chciały zatem, aby zawodnicy byli umieszczeni w składzie na pozycji odpowiadającej jego faktycznym umiejętnościom. Chciano uniknąć sytuacji, w której bardzo dobry juniorzy stają pod taśmą z zawodnikami stawiającymi pierwsze kroki. To spowoduje, że kluby większą wagę będą przywiązywały do szkolenia młodzieży. Ma to zapewnić również przepis dotyczący kontraktów amatorskich, które będą wyjęte z limitu finansowego.
W tym sezonie dużo kontrowersji budził przepis ograniczający liczbę zawodników z Grand Prix. Co spowodowało, że zdecydowano się od sezonu 2013 znieść ten przepis?
- Opierając się na analizie przypadków z zeszłego roku uznaliśmy, że innym, równie skutecznym ograniczeniem jak limit zawodników z Grand Prix, jest KSM. Wspólnicy zarekomendowali zmianę górnego limitu KSM drużyny do 39 punktów i do 31 KSM dolnego. Istotna jest również zmiana przepisów dotyczących niezmienionego składu. Zapis o niezmienności składu pozostanie niezmieniony, ale będzie musiał się mieścić w limicie 43 punktów. Czyli zawodnicy mogą dobrze jechać, ale nie mogą przekroczyć tej bariery. Za zmianę składu nie będzie brany również pod uwagę powrót z wypożyczenia zawodnika młodzieżowego o KSM mniejszym niż 4,00. Następstwem tego, że dopuszczamy możliwość startów zawodników z Grand Prix jest obniżenie limitu KSM. Jest to także skorelowane z przepisem ograniczającym KSM zawodników młodzieżowych w składzie drużyn.
Nie ma pan obawy, że wprowadzenie części przepisów obniży wartość ligi, co będzie miało wpływ na rozmowy z telewizją i sponsorami?
- Na czym miałoby to polegać? Że dwóch zawodników seniorów jedzie dwa biegi mniej? W stosunku do dzisiejszego rozwiązania jest zmiana jakościowa taka, że w biegach nominowanych pojedzie dwóch zawodników, a nie czterech. Będzie to zatem nieznacząca zmiana jakościowa w zakresie jednego biegu.
Nie mam na myśli zmiany konstrukcji biegów, tylko zmianę konstrukcji składów.
- Znosimy przecież limit zawodników GP. Zgodnie z metodologią liczenia, przepis ograniczający starty juniorów dotyczy zaledwie kilku zawodników. Wydaje się, że w tej chwili jedynie Patryk Dudek, który ma bardzo dobry sezon. Z kolei Przemek Pawlicki czy Maciej Janowski kończą wiek juniora i ten przepis ich nie obejmuje. Nie możemy mówić zatem o eliminacji zdolnych juniorów. Wspomniałem - motywem wprowadzenia tego przepisu było wyrównanie poziomu rywalizujących ze sobą zawodników na pozycjach młodzieżowych. Będziemy inwestować w naszą młodzież.
Mimo wszystko będę się upierał, że wprowadzenie pod numerami 6 i 7 oraz 14 i 15 juniorów z KSM do 4,00 wraz z obniżeniem KSM drużyny do 39 punktów może spowodować, że składy będą słabsze niż dotychczas.
- Tego nie wiemy. To okaże się po sezonie, kiedy zespoły będą kontraktować zawodników. Jest nowa furtka, aby składy scementować. Są przepisy, które umożliwiają zachowanie składów. Być może to spowoduje, że zawodnicy stwierdzą, że mają dobrą pracę i zarabiają dobre pieniądze i zdecydują się na pozostanie w dotychczasowych klubach.
Taki efekt faktycznie może mieć miejsce. Jednak wyliczenia w przypadku części zawodników wskazują, że będą zarabiali nawet połowę mniej niż dotychczas. Czy jesteście przygotowani na tak zwany lokaut?
- Rynek pokaże, czy zawodnicy będą zarabiać mniej, ale zapewniam, że nadal będzie to najlepiej opłacana liga na świecie. Zawodnik będzie mógł sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chce w niej jeździć, czy znajdzie sobie inną, równie dobrze opłacaną ligę. Proszę zauważyć, że rozmawiamy o zawodnikach, którzy zarabiają grubo ponad milion trzysta tysięcy złotych. Nadal będą mogli zarabiać podobne sumy. To do nich będzie należał wybór, czy im się to opłaca. Mamy do czynienia z kryzysem finansowym. Wpływy do klubów maleją. To wymusza wprowadzenie takich, a nie innych przepisów. Podkreślam jednak, że nadal będzie to najlepiej płacąca liga na świecie. Tabela wynagrodzeń jest dostępna i każdy kibic oceni czy poszczególni zawodnicy zarabiają mało, i czy nie walczą jedynie o przysłowiową wisienkę na torcie, której w dobie kryzysu po porostu nie będzie...
Ale te problemy dotykają również klubów zagranicznych. Dlaczego tam potrafią zawodnicy jeździć za mniejsze pieniądze chociażby w Anglii, a w Polsce konieczne jest wprowadzenie do tego odpowiednich przepisów?
- Ja nie brałbym przykładu z ligi, która płaci tyle, ile płaci, na trybunach zasiada niewielu kibiców. Dlaczego zawodnicy tam startują? Bo w Polsce zarabiają tyle, że wiedzą, iż wystarczy im na starty w innych ligach. Właśnie dlatego polska liga daje wyraźny sygnał, że będzie płacić mniej.
Przypomnę, że już podczas wprowadzania przepisów odnośnie KSM argumentowano to tym, że wpłynie pozytywnie na obniżenie budżetów klubów.
- I wpłynął. To nie jest sztuczny twór, to jest realny twór. Kluby umówiły się, że w zależności od KSM chcą płacić zawodnikom kwoty mieszczące się w określonych granicach. Natomiast jak podkreślam - i mam wrażenie, że nie wszyscy to rozumieją - każdy klub po wprowadzeniu limitu wydatków może płacić zawodnikom tyle, na ile go stać. Nie ma tu żadnych ograniczeń, pełny wolny rynek. Jeżeli klub przekroczy limit zapłaci po prostu opłatę do spółki, która będzie mogła te środki przeznaczyć dla klubów, które tego limitu nie przekraczają. Tak więc każdy klub rynkowo może podejść do rozmów z zawodnikami i jedynie musi do planowanego wynagrodzenia zawodnika doliczyć ewentualną opłatę za nadwyżkę poza określony limit.
Chyba jednak nie wpłynął na obniżenie budżetów, skoro prezesi przyznają, iż w stosunku do chociażby budżetów sprzed trzech lat, ich wydatki obecnie się podwoiły.
- Wzrost nie rozpoczął się w zeszłym roku. On jest kontynuowany od wielu lat. Jeżeli patrzeć na to, ile wydają dzisiaj kluby, to w 2012 na pewno będzie to mniej niż w 2011 roku, ale po to wprowadziliśmy te przepisy, aby wydatki klubów były urealnione na dłuższy czas. To jest także w interesie ligi, zawodników i kibiców. Bo rozdymane płace doprowadzą do upadku ligi, tak jak w pewnym momencie zagroziły istnieniu NBA. Zawodnicy muszą zdać sobie sprawę, że czasy, kiedy kluby w Polsce płaciły ogromne pieniądze, już się skończyły. A mówienie o buntach nie zmieni sytuacji gospodarczej, w której się poruszamy. Muszę przypomnieć, że kluby ekstraligowe działają jako spółki akcyjne i obowiązują je przepisy kodeksu handlowego. Władze spółek ich Zarządy i Rady Nadzorcze personalnie, własnym majątkiem odpowiadają za zobowiązania tych spółek. Stąd też spółka nie może wydawać więcej niż zarabia.
Jaka jest idea przepisu zakazującego zawodnikom podpisywania indywidualnych kontaktów reklamowych?
- Zawodnik od kilku lat w ogóle nie dysponuje powierzchnią reklamową podczas zawodów o DMP, więc nie może podpisywać kontaktów na powierzchnie, które nie są jego tylko klubu. Nikt nikomu nic nie zabrał. Dążymy do tego, aby stroje były jednakowe nie tylko pod względem kolorystyki, ale także pod względem reklam. Kluby zgodziły się, że aby podnieść wartość reklamową miejsca reklamowe muszą być elitarne i sponsor musi być reprezentowany na każdym stroju zawodnika w drużynie, tka jak to jest w innych sportach zespołowych. Zawodnik obwieszony reklamami jak choinka obniża wartość i ekskluzywność takiej reklamy. Do tej pory formalnie wyglądało to w ten sposób, że klub mógł odsprzedać zawodnikowi powierzchnię reklamową i zawodnicy z tego korzystali. Teraz nie będzie takiej możliwości, a wszystkie kontrakty reklamowe będzie mógł zawierać jedynie klub.
Bardzo proszę o podanie jakie kwoty są płacone w innych krajach
Mówienie ,ze jesteśmy najlepiej opłacaną ligą , poprostu w to nie wierzą.Bardzo często w Polsce tłumaczy Czytaj całość