- Raz jest lepiej, raz jest gorzej, to jest sport, nieraz decyduje dyspozycja dnia, ale właśnie o to chodzi, żeby jeździć często, oby tylko zdrowo. Czasem warto umknąć gaz, ale wrócić całym i zdrowym do domu, pojechać w następnych zawodach 5 biegów i zdobyć nowe doświadczenia - mówi Bartosz Zmarzlik, który jeździ coraz lepiej. - Chciałbym osiągać jak najlepsze rezultaty w każdych zawodach. Jestem juniorem, do tego jestem taki trochę "gapowaty", więc idzie mi lepiej lub gorzej, ale chcę utrzymywać formę, żęby nie było wahania, żeby cały czas była równa. Czasami się to udaje, a czasami nie, ale zawsze dążę do tego, żeby się udawało - twierdzi młodzieżowiec Stali Gorzów.
Przed kilkoma dniami władze Ekstraligi przyjęły nowy regulamin, który może okazać się istotny zwłaszcza dla zdolnych juniorów. - Nie miałem jeszcze czasu na takie rzeczy. Ja się wolę skupić na tym sezonie, co trwa. Przyszły sezon przyszłym sezonem, na razie się skupiam na tym i nie myślę, co będzie dalej - mówi Zmarzlik.
Młodszego z braci nie absorbują sprawy związane z inwestycjami, jakie musi ponieść żużlowiec. Bartosz Zmarzlik cieszy się, że sprzętem i finansami zajmują się jego rodzice - Koszta naprawdę są wielkie, żeby rywalizować w Ekstralidze z najlepszymi zawodnikami. Wiadomo, starsi zawodnicy mają już jakieś zaplecze, ja jeszcze je buduję. Mam pewne zaplecze, ale zawdzięczam to wszystko rodzicom. Mój tato robi mi silniki, mamy swoje warsztaty, swoją firmę. Bez niego, bez rodziców, na pewno nie byłbym w tym miejscu, co jestem, więc jestem bardzo wdzięczny za to. Wszystko moja mama prowadzi, więc nie chcę się wtrącać, ile zarabiam. Ja chcę się bawić żużlem, chcę być najlepszy i nic innego mnie nie interesuje. Chcę się dobrze ścigać i mieć z tego radość - zakończył uważany za jednego z najbardziej utalentowanych młodych zawodników.
Kto to pisał? gimnazjalista?