Unibax w tym sezonie spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań. O postawie żużlowców z Torunia na łamach Gazety Wyborczej Toruń wypowiedział się Marek Cieślak. - Na razie Unibax zawodzi, ale w każdym momencie może zaskoczyć. Unibax ma jedną dziurę w składzie. Ja też mam - Dawid Lampart czy też Jakub Jamróg to fajne chłopaki, ale poziom Enea Ekstraligi jest dla nich jeszcze za wysoki. Słaba postawa torunian to tylko ich wina. W środowisku mają opinię "płaczków". I to jest prawda. Kiedy widzą przyczepny tor, od razu są narzekania, że niebezpieczny, że powinno coś się z nim zrobić. Potem na nawierzchnię wbiega prezes. I też mówi, że tor jest źle przygotowany. Zawodnicy wtedy myślą, że jak źle pójdzie, można zwalić na nawierzchnię. Będzie zatem idealne wytłumaczenie. Kiedy ja jadę na jakiś mecz i widzę przyczepny tor, nie mówię że jest zły. Przekazuję zawodnikom, że nawierzchnia jest bardzo dobra. No chyba, że są dziury. Wtedy jest inaczej. Najpierw myślę, jak taki tor rozszyfrować, jak ustawić sprzęt i przełożenie, by dobrze się do takich warunków dopasować. Nie ma co marudzić i narzekać - powiedział szkoleniowiec Jaskółek.
W ekipie Unibaksu zawodzi Adrian Miedziński, który przez kilka lat był członkiem kadry narodowej prowadzonej przez Cieślaka. - Niestety. Szkoda, bo wiązałem z nim spore nadzieje. To, co się dzieje nie jest wynikiem jednego sezonu. On już od pewnego czasu jeździ coraz gorzej. To między innymi efekt tego "płaczu" nad innymi torami niż twardy. Trzeba się wziąć za siebie i ciężko pracować. Skoro inni potrafią jechać, on też powinien - stwierdził trener reprezentacji Polski.
Źródło: Gazeta Wyborcza Toruń