Występ przed własną publicznością jest dla "Powera" oczywiście szczególny, jednak podchodzi do niego jak do innych zawodów. - Zawsze mówiłem, że wolę być mistrzem świata, niż wygrać pojedyncze zawody na Parken. Oczywiście to będzie świetna premia, jeśli tego dokonam. Jest tutaj świetna atmosfera, jednak jeśli będę traktował te zawody zbyt wyjątkowo, jestem w 99 procentach pewien, że nigdy to się nie stanie - powiedział.
Już przed sezonem Duńczyk zapowiadał, że tegoroczne rozgrywki będą dla niego przełomowe. Jak na razie Pedersen realizuje swoje założenia. - Po prostu staram się podejść do tego profesjonalnie i być skupionym. Wtedy zobaczę, czy mogę mieć udane starty, tak jak w poprzednich rundach. Nie chcę nakładać na siebie zbyt dużej presji - po prostu muszę robić swoje. Ostatnio moja praca była lepsza, niż dobra.
Obecny sposób naliczania punktów w Grand Prix powoduje, że zgromadzenie największej ilości punktów wcale nie gwarantuje zwycięstwa w rundzie, a do ogólnej klasyfikacji zalicza się każdy pojedynczy bieg. Zdaniem Duńczyka powoduje to podniesienie poziomu. - Oni (inni zawodnicy - przyp. red.) po prostu myślą "chcę wygrać, chcę wygrać, chcę wygrać". Staram się być cały czas konsekwentny, a jeśli się uda, to "wyskoczyć" i coś wygrać. To jest to, na czym pracujemy.
- Jestem zadowolony z tego, jak działa sprzęt i wychodzę spod taśmy. W ostatnich rundach było bardzo dobrze i cały czas nad tym pracuję. To jest ta różnią. Stary, dobry Nicki Pedersen Powrócił. Mamy wszyscy silniki o podobnych osiągach. Jeśli jednak jesteś lepszy niż inni na starcie, wtedy zdobywasz więcej punktów - zakończył Pedersen.