Karol Jóźwik w premierowym biegu dnia niezbyt dobrze wystartował, ale po udanym manewrze na pierwszym łuku zdołał wyprzedzić rywala. - Wiadomo, cieszy ten jeden punkt, na pewno jest to jakieś przełamanie. Z drugiej strony jednak szkoda tych nieukończonych biegów, chciałem przynajmniej dojechać do mety. Najpierw pękł łańcuch, później kolejna awaria i poszło nie po mojej myśli. Wyglądało na to, że już wszystko OK. Myślałem, iż dogadałem się ze sprzętem, ale jednak muszę jeszcze dużo popracować - powiedział junior Polonii w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Młody zawodnik przekonuje, że tor, jaki przygotowano na niedzielę, odpowiadał jego drużynie. - Dziury i koleiny na pewno były. Ale dla nas to dobrze, bo trenujemy w Bydgoszczy na co dzień i wiemy, jak sobie z takimi rzeczami radzić. Oczywiście, czasami nawierzchnia potrafi czymś zaskoczyć. Jednak w dalszym ciągu walczymy, tor musi być przecież naszym atutem, a nie zespołów przyjezdnych.
Debiutanckim występem w najwyższej klasie rozgrywkowej było dla Jóźwika spotkanie w Rzeszowie. O tym meczu młodzieżowiec Polonii będzie chciał chyba jak najszybciej zapomnieć. - Na pewno chciałbym o tym zapomnieć. Można powiedzieć, że nie zachowałem zimnej krwi i pojechałem z młodzieńczą fantazją. Stało się i nic już nie zrobimy. Dodatkowo Gaschka stanął w poprzek toru i po prostu nie miałem już co zrobić, chociaż oczywiście też nie jestem bez winy.
Wychowanek bydgoskiego zespołu zapewnia, że do końca sezonu będzie walczył o miejsce w składzie swojej drużyny. - Walka o to miejsce z mojej strony z pewnością cały czas będzie trwała. Zrobię wszystko, by dostać się do składu meczowego. Dodatkowo zawody juniorskie, w których także będę starał się jeździć jak najlepiej. Najbliższy cel dla mnie to półfinał MIMP. Postaram się o awans do finału tych rozgrywek.