Odpowiedzialność prezesów a nie Regulamin Finansowy - rozmowa z Martą Półtorak

- Samo ograniczenie zawodnikom zarobku to nie jest właściwy kierunek - mówi o Regulamine Finansowym prezes PGE Marmy Rzeszów Marta Półtorak.

Jarosław Galewski: W przyszłym sezonie w życie ma wejść Regulamin Finansowy. Czy pani zdaniem będzie on przestrzegany przez ekstraligowe kluby?

Marta Półtorak: Do tej pory takie regulaminy nie były przestrzegane, mimo że funkcjonowały. Uważam, że w tym momencie należało by się przyjrzeć tym, które już są. Zgadzam się, że należy pracować nad tym, aby było lepiej dla sportu żużlowego i klubów, które prowadzą te rozgrywki. Chodzi o to, żeby one miały możliwości prowadzenia ich na wysokim poziomie. Jestem jednak zdania, żeby przestrzegać tych regulacji, które już są i z rezerwą podchodzę do wprowadzania nowych.

Czy jakiekolwiek ograniczanie, ile zawodnicy mogą zarobić jest potrzebne polskiemu żużlowi?

- Nie wiem, czy należy sięgać tylko do portfeli zawodników. Nie wiem, ale wydaje mi się, że do tematu należy podejść ogólnie. Należy ciąć koszty, ale i uatrakcyjniać rozgrywki, tak żeby kibice chcieli przychodzić na mecze. Musimy przede wszystkim pokazywać, co sport żużlowy daje potencjalnym sponsorom. Proces jest złożony i uważam, że samo ograniczenie zawodnikom zarobku to nie jest właściwy kierunek. Niemniej jednak pomocne byłoby, gdyby każdy z prezesów podchodził do kwestii finansowych w sposób bardzo odpowiedzialny.

Tak jest w innych krajach, gdzie ci sami zawodnicy zarabiają 20 lub 30 proc. tego co w Polsce. Na czym polega wyjątkowość Polaków, że potrzebujemy ostrych regulacji?

- Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Prawdą jest jednak to, co pan mówi, że w różnych krajach to różnie funkcjonuje. Polska ma niewątpliwie najmocniejszą ligę na świecie. Proszę zwrócić uwagę, że jeżdżą u nas tuzy światowego speedwaya. Stworzyliśmy w pewnym sensie sport narodowy na wysokim poziomie. Polacy zdobywają w nim liczne tytuły. Mamy utytułowanych juniorów, ale podobnie jest też z seniorami. To wiąże się z olbrzymimi wydatkami klubów i pewnie do tematu należałoby podejść tak jak powiedziałam. Nie chodzi o to, żeby nic nie zmieniać, bo tylko osioł nie zmienia zdania, natomiast uważam, że ciągłe zmiany niczemu dobremu nie służą. Szczerze mówiąc, lepiej dać czas na sprawdzenie pewnych mechanizmów, które zostały już wprowadzone. Dopiero później dokonywałabym kolejnych zmian. Ważne jest też egzekwowanie tego, co zostało ustalone.

Czy Regulamin Finansowy uderza w zasadę wolnego rynku?

- Bezpośrednio pewnie nie, ponieważ pewną pulę pieniędzy można przeznaczyć na drużynę w różny sposób. Można zakontraktować dziesięciu zawodników, ale równie dobrze pięciu. Wszystko jest jednak kwestią dopracowania. Uważam, że te zmiany, które zaproponowano, należy jeszcze przemyśleć. Powinno się brać pod uwagę stabilizację. Kluby powinny działać w nieco dłuższej perspektywie niż jeden sezon. Również zawodnicy planują w jakiś sposób. Mieliśmy niedawno sprawę tłumików. Wprowadziliśmy zasadę, która pociągnęła za sobą szereg konsekwencji. Myślę o wydatkach. W sprzęt zawodników inwestuje się teraz więcej pieniędzy, ponieważ motocykle częściej zawodzą i defektują. Idziemy w kierunku, że sprzęt się szybciej psuje i wydaje się, że coś nie zostało dopracowane. Zawodnik nie ma wyjścia i musi wydać więcej środków na remont. Pojawia się pytanie, czy to jest nam rzeczywiście potrzebne.

Zawodnicy uważają, że Regulamin Finansowy ogranicza ich podstawowe prawa i nie mogą między innymi normalnie negocjować warunków pracy, którą wykonują. Mają rację?

- Oczywiście, potrafię zrozumieć zawodników. Pragnę jednak podkreślić, że negocjacje będą zawsze i tego nie narzuci żaden odgórny przepis. Zdaje się, że takie rozwiązanie było już sprawdzane w pierwszej lidze i nie wiem, czy przyniosło jakikolwiek skutek. Może od tego należało by zacząć i zadać sobie to pytanie.

Wierzy pani zawodnikom, że nie wyjadą na tor, jeśli Regulamin Finansowy zostanie wprowadzony w proponowanym kształcie?

- Kluczem są prawidłowe relacje pomiędzy pracodawcą a pracownikiem, a w tym przypadku pomiędzy zarządem klubu a zawodnikiem. Uważam, że one będą odpowiednio funkcjonować, jeśli zostanie zawarte obopólne porozumienie. Ono musi działać na zasadzie wzajemności. Trzeba rozumieć, że dobry zawodnik musi na torze dobrze zarabiać. Nie powinno być jednak tak, że w pewnym momencie tylko jedna strona dyktuje swoje warunki. Dobra umowa to taka, gdzie obie strony są zadowolone. Wtedy można wykonywać pracę w miłej atmosferze i ma miejsce faktyczna zabawa sportem. Zadowolony musi być zawodnik i klub.

Czyli wszystko sprowadza pani do niezapisanej nigdzie, ale oczywistej zasady zdrowego rozsądku.

- Absolutnie zgadzam się z takim podejściem. Wydaje mi się, że zdrowego rozsądku brakuje w momencie negocjacji kontraktów. Na pierwszym miejscu powinien być właśnie on. To też wiąże się z Regulaminem Finansowym, który funkcjonował do tej pory. Kluby musiały wypełniać pewne zobowiązania finansowe i nie zawsze to było dotrzymywane. Gdyby tak było, to pewnie bardziej poważnie podchodzilibyśmy do kwestii związanych z finansami.

Zmiany w przyszłym roku mają dotyczyć nie tylko kwestii finansowych, ale również juniorów. Młodzi zawodnicy z KSM-em wyższym niż 4,0 będą musieli rywalizować w swoich zespołach jako seniorzy. Czy potrafi pani w jakiś sposób uzasadnić taką decyzję?

- W tym momencie zastanawiam się, co powoduje, że junior jest juniorem. Czy większe znaczenie ma jego wiek, czy bardziej osiągane wyniki. Z jednej strony wiek, ale z drugiej widzimy dysproporcję pomiędzy poszczególnymi młodzieżowcami. Są młodzi zawodnicy, którzy jeżdżą w składzie jako seniorzy i całkiem nieźle sobie radzą. Do tego tematu trudno podejść w sposób jednoznaczny. Tak jak mówię, z jednej strony nie do końca powinna decydować ta bariera 21 lat. Jeden dojrzewa wcześniej, drugi później. Zastanawiam się jednak, czy karać kogoś za to, że ma wyższy KSM.

Polska znowu chce być wyjątkowa. Na całym świecie decyduje wiek i nikt nawet nie podejmuje dywagacji, kto jest juniorem, a kto nie. Przepis jest jasny, zrozumiały i łatwo można go uzasadnić. Czy nie o to właśnie chodzi?

- Rzeczywiście, to pewne już wypracowane mechanizmy. Pewnie należało by to ujednolicić i powinien decydować jednak wiek zawodnika. Faktem jest również to, co powiedziałam przed momentem. Są zawodnicy w wieku 21 lat, którzy z powodzeniem radzą sobie jako seniorzy. Oni jadą doskonale i potrafią być nawet lepsi od starszych kolegów. Sprawa jest trudna i ciężko mi się w niej jednoznacznie wypowiadać. Wszystko powinno być poddane zdrowemu rozsądkami i rozwadze. Jestem zresztą za tym, żeby zmiany, które są wprowadzane, służyły żużlowi i temu, żeby ta dyscyplina się rozwijała. Zrobiliśmy już naprawdę wiele i nie mamy się czego wstydzić. Mamy silną ligę z mocnymi zawodnikami. Dobrze byłoby to podtrzymać, bo bądź co bądź na świecie mamy kryzys. Jest coraz mniej osób, którą chcą inwestować nie tylko w żużel, ale ogólnie w sport. Postarajmy się to utrzymać i pomóc. Wydaje się to trudne, ale pewnie do zrealizowania, skoro udaje się klubom zatrudniać zawodników, a oni jeżdżą. Obie strony muszą być jednak zadowolone.

Są prezesi, którzy w Regulaminie Finansowym widzą jedyną drogę ratowania polskiego żużla. Pani do tej grupy nie należy.

- Na pewno nie jest to jedyna metoda. Jeżeli tylko w tym tkwiłby problem polskiego żużla, to odpowiednie działania byłyby podejmowane. Uważam, że do tematu należy podejść kompleksowo i zdroworozsądkowo. Wydaje mi się zresztą, że nie ma złotego środka. Zawsze ktoś będzie zadowolony bardziej, a ktoś inny nieco pokrzywdzony. Dla mnie najistotniejsze jest to, żeby przy żużlu byli mądrzy ludzie. Przepisy powinny być tak tworzone, żeby pomagały, a nie utrudniały. Wszystkie strony biorące udział w tej zabawie powinny być usatysfakcjonowane, a w szczególności kibice, bo to przecież dla nich.

Ostrzejsze i bardziej zdecydowane podejście do procedury licencyjnej, którego wielokrotnie brakowało, jest lepszą drogą ratowania polskiego żużla?

- Oczywiście, trzeba pamiętać o tym, żeby zawsze podejść do każdego indywidualnie, tak aby nikogo nie skrzywdzić. Czasami pewne sytuacje są sporne. Jeżeli chodzi o nasz klub, to nigdy nie mieliśmy problemów z finansami. Zawsze wypłacaliśmy pieniądze terminowo. Nie ukrywam, że troszeczkę jako klub jesteśmy z tego powodu pokrzywdzeni. Nigdy nie pozwoliłam sobie na podpisanie wirtualnego kontraktu i nie próbowałam "układać się" z kimś na lata, zastanawiając się jak obciąć to, co muszę zapłacić. W tym przypadku uważam, że ważniejsze jest właśnie przestrzeganie procedur licencyjnych. Tak jak jednak powiedziałam, pewne sytuacje losowe mają prawo się wydarzyć i wtedy powinno się podejść indywidualnie. Jeśli jednak coś ustalamy i są pewne procedury, to przestrzegajmy ich.

Na koniec zapytam w jakim kierunku pani zdaniem będzie zmierzać polski żużel, jeśli Regulamin Finansowy zostanie wprowadzony?
-

Myślę, że ten Regulamin zostanie jeszcze bardzo dobrze przemyślany. Do tej pory było widać, że polski żużel ma się nieźle. Mamy pełne trybuny i piękne widowiska. W tym roku jest wiele niespodzianek i to nie tylko w polskiej lidze. Ostatnio mieliśmy Grand Prix Polski w Gorzowie i nie wiem, czy ktoś prawidłowo wytypował skład wielkiego finału. Chyba nikt taki się nie znalazł. Zmienia się naprawdę dużo. Będą zmiany pokoleniowe czy techniczne. Kibicom, działaczom i zawodnikom niezależnie od tego życzę jedynie, żeby do wszystkiego podchodzili w sposób zdroworozsądkowy. Jeśli pewne rzeczy zostaną jeszcze przemyślane, to z pewnością będą korzystne dla całego środowiska żużlowego.

Marta Półtorak i Jason Crump
Marta Półtorak i Jason Crump
Źródło artykułu: