Zanim jednak Brytyjczycy zmierzą się z Australijczykami, Czechami i Niemcami, Nicholls ma zaplanowane jeszcze trzy spotkania ligowe, w których chce wystąpić. Swoista seria rozpocznie się w środę, a zakończy w piątek. - Jestem pewny siebie i zdeterminowany, aby tak się stało. Chcę jeździć już wcześniej. Mam pracowity tydzień, kilka ważnych spotkań i chcę być ich częścią. Moim pragnieniem jest wyłącznie jazda, obecna sytuacja jest rozczarowująca i frustrująca. Mam nadzieję, że będę w stanie wystąpić w King's Lynn. Jeśli będę w odpowiedniej formie, to mamy szansę przejść dalej - powiedział.
Nicholls pomógł Pszczołom już w czwartek w pojedynku z Panterami. - Nie miałem w Peterborough wielkiego spotkania, jednak brakowało mi pewności w jeździe. Wiedziałem, że moje ramie nie jest całkiem w porządku, jednak każdy z nas musi czasem jeździć z kontuzjami i robiłem to już w przeszłości. Byłem ostrożny i tak właśnie jeździłem przez większość wieczoru. Nie chciałem wpaść w kłopoty. To było nieco bolesne i dyskomfortowe przeżycie, jednak do zniesienia. Budząc się w piątek rano spodziewałem się większego dyskomfortu, jednak było nieco lepiej niż dzień wcześniej. Myślałem "może jazda nieco w tym pomogła" - opisał swoje wrażenia.
Zawodnik przyznał, że najgorsze wydarzyło się w pierwszym wyścigu na torze w Coventry, gdzie po prostu pociągnęło go i poczuł ból w ramieniu. - Ukończyłem ten bieg i kolejne trzy, jednak to stawało się coraz gorsze. Powiedziałem, że nie chcę startować w piętnastej gonitwie - zakończył.
Przypomnijmy, że Nicholls nie pomógł w niedzielę swojemu polskiemu zespołowi. Osłabiony brakiem Brytyjczyka Lechma Start Gniezno uległ w Lublinie Lubelskiemu Węglowi KMŻ.
Tak że jeśli tak się sprawy mają Czytaj całość